Dzięcioł czarny: lekarz lasu czy leśny budowniczy? [Z życia lasu #6]
Łaziłam po lesie już dwie godziny. Dzień był bezwietrzny i korony drzew wygrzewały się w słońcu zupełnie nieruchomo, rzucając orzeźwiający cień. Wypatrywałam wśród nich ptaków, ale poza jedną sikorką nie widziałam żadnych innych. W lesie panowały cisza i bezruch.
Zasmuciło mnie to. Myśli bezwiednie…