Słońca miało być jak na lekarstwo, za to deszczu aż nadto. A jednak pojechałam. W Augustowie lało niemiłosiernie, nad kanałem Bystre, gdzie w niewielkim domku w ogrodzie miałam nocleg, przetoczyła się w nocy porządna burza. Rano jeszcze mżyło, ale ja wyruszyłam w drogę.

Przyznaję, lubię tę chwilę, gdy zakładam buty, biorę plecak i wychodzę. Czuję się wtedy wolna i podekscytowana zarazem niewiadomą tego, co mnie czeka w drodze. I nie boję się, a nawet mam w sobie radosny spokój. Ale pod koniec wędrówki czasem dopada mnie zaduma. I tę też lubię.

Tego dnia moim celem była najpierw Studzieniczna, a potem, korzystając częściowo z lokalnej komunikacji, Sejny, gdzie miałam zarezerwowany nocleg.

Taka trasa wynikała z tego, że jak pisałam w poście „Bolesna zmiana planów wędrówki po Puszczy Augustowskiej” musiałam zmienić plany i, niestety, wypadł mi z przemarszu cały fragment szlaku przez Puszczę Augustowską, na odcinku pomiędzy Augustowem a Mikaszówką, przez Sajenek, Rezerwat Kozi Rynek, Wilkownię i Kuriańskie Bagno.

Ale nie ma co żałować – pomyślałam i postanowiłam cieszyć się tym, co miałam przed sobą,, zamiast rozpamiętywać to, co utraciłam. To jedna z tych lekcji, jakie wynoszę z wędrówek.

Od Augustowa do Studzienicznej

Początkowo szłam wzdłuż kanału Bystre. Poza nielicznymi właścicielami psów, którzy rano wyprowadzali tu swoje pupile na spacer, praktycznie nie było nikogo. Czuć było wyraźnie, że sezon się skończył.

Wzdłuż brzegu koczowały smętne łodzie, jakby już niepotrzebne nikomu, opuszczone. I nawet wierzby, które dostojnie pochylały się nad wodą, jakby płakały nad ich losem. Ale ja czułam radość i ten wewnętrzny, znany mi już z poprzednich wypraw, spokój zarazem.

Po dojściu do mostu na drodze 664 trasa skręcała w las i prowadziła do dworca PKP, którzy znajduje się w zasadzie poza głównymi zabudowaniami miasta.

Tutaj praktyczna uwaga.

Jeśli podróżujesz koleją i chciałbyś przenocować w Augustowie blisko dworca, to właśnie jest tu bardzo dobry nocleg, tzw. Stacja Wypoczynkowa Augustów, przy ul. Kolejowej 1.

Są to domki z aneksem kuchennym i łazienką, a na terenie ośrodka jest też plac zabaw dla dzieci. Do kanału jest stąd jakieś 3 kilometry, właśnie przez las, ale wygodną i bezpieczną trasą, którą można przejechać także rowerem i z dziećmi.

Przy Stacji zrobiłam sobie przerwę na gorącą herbatę, którą, będąc w drodze, wolę od kawy, a potem stąd – przez Lipowiec, trasą biegnącą wzdłuż jeziora Białe – ruszyłam do Studzienicznej.

Studzieniczna – miejsce z historią

Studzieniczna to niewielka wieś, która znajduje się w odległości ok. 7 kilometrów od Augustowa, nad jeziorem o tej samej nazwie. Według niektórych źródeł, w czasach pogańskich miało tu znajdować się miejsce kultu dawnych pogan.

Tutaj zauważono też niezwykłe zjawiska przyrodnicze, m.in. okresową zmianę kierunku prądu płynącej przez wieś rzeczki, a woda w jednej ze studni (stąd też nazwa – Studzieniczna) miała mieć cudowne właściwości uzdrawiające z chorób oczu.

To oraz objawienia maryjne, do jakich miało tu dojść na początku XVIII wieku, zapoczątkowały w Studzienicznej chrześcijański kult maryjny i rozwój wsi jako miejsca pielgrzymek.

Studzieniczna maryjna

Początek kultu maryjnego wiąże się historią klasztoru kamedułów na Wigrach, który to klasztor od 1715 roku był właścicielem tych ziem.

W tym czasie miał przybyć do Studzienicznej nieznany z imienia pustelnik, prawdopodobnie właśnie z zakonu kamedułów, który swoim nabożeństwem do Matki Boskiej i ascetycznym życiem wzbudzał podziw okolicznej ludności. Udzielał jej też różnych porad i modlił się z mieszkańcami, co spowodowało, że ludzie zaczęli tu pielgrzymować z okolicznych terenów.

W 1728 roku pustelnik ten prawdopodobnie opuścił Studzieniczną, a w tymże samym roku wystawiono tu cudowny obraz Matki Bożej, co spowodowało, że pielgrzymki nie ustały.

W drugiej połowie XVIII wieku osiadł tu inny, znany już z imienia i nazwiska, pustelnik, mianowicie Wincenty Murawski, który zajmował się ziołolecznictwem. Pochodził z Wilna, a zanim wybrał życie pustelnicze, służył jako żołnierz w stopniu pułkownika.

Przybywając do Studzienicznej, podjął on misję pierwszego pustelnika, o którym pamięć wśród mieszkańców wciąż była żywa. Dzięki oddaniu ludziom pustelnik Murawski także zyskał uznanie przybywających pielgrzymów. Ale miał też inne zasługi.

W 1770 roku z datków wpłacanych przez pielgrzymów wystawił on na Grądziku kapliczkę, a pewnego dnia wyruszył nawet pieszo do Rzymu i u papieża Piusa VI wyjednał dla Studzienicznej cztery odpusty. Było to roku pańskiego 1782, dokładnie 26 lutego.

Te odpusty to łaski, jakie mogą zyskać przybywający do Studzienicznej pielgrzymi w dzień Zesłania Ducha Świętego oraz święto św. Anny (26 lipca) i dni wspomnienia liturgicznego św. Jana Nepomucena (21 maja) i św. Tekli (23 września), których kult w Studzienicznej był niezwykle żywy.

Obecnie na terenie tego pielgrzymkowego miejsca kultu maryjnego mieszczą się: drewniany Kościół Matki Boskiej Szkaplerznej z II p. XIX wieku, cudowna studzienka otoczona altanką, w środku której znajduje się figura Matki Boskiej, oraz murowana Kapliczka Najświętszej Maryi Panny. Kapliczka, jak i studzienka znajdują się na wysepce, do której prowadzi prowadzi ścieżka usypana na grobli z 1920 roku.

To właśnie w Kapliczce znajduje się cudowny obraz Matki Boskiej Studzienicznej wykonany w XVIII wieku przez nieznanego artystę, na podobieństwo obrazu  Matki Boskiej Częstochowskiej. W 1995 roku obraz Matki Boskiej Studzienicznej ukoronowany został koronami papieskimi.

Od 1999 roku Sanktuarium w Studzienicznej kojarzy się jeszcze z czymś, mianowicie z wizytą papieża Jana Pawła II. To tu, 9 czerwca, wypowiedział on prorocze słowa:

Byłem tu wiele razy, ale jako Papież po raz pierwszy i chyba ostatni.

Wydarzenie to upamiętnia postawiony na marmurowym pomoście jeziora Studzieniczne pomnik Jana Pawła II. Nie sposób przejść obok niego obojętnie, gdyż niezwykle wymowne jest jego usytuowanie.

Wysunięty poza brzeg jeziora pomost otoczony jest szuwarami, na tle których, plecami w stronę jeziora, stoi papież Jan Paweł II, opierający prawą dłoń na lasce, a a prawej trzymający różaniec. Wygląda tak, jakby Papież wyłaniał się z jeziora, a wodne trawy dawały mu azyl.

Warto tu przysiąść na dłuższą chwilę, gdyż miejsce to rzeczywiście uspokaja i daje jakieś wewnętrzne wyciszenie. I to szczególnie w tak pochmurną pogodę, jaką miałam podczas mojej tu bytności.

A Ty, pielgrzymie, pamiętaj też, aby mieć przy sobie jakąś pustą butelkę, by móc nabrać cudownej wody z maryjnej studzienki. Na pewno nie zaszkodzi.

Studzieniczna patriotyczna

Studzieniczna to nie tylko miejsce religijne, ale też związane z ważnymi wydarzeniami w dziejach Polski, dlatego zwiedzanie jej stanowi doskonałą lekcję historii.

To tu w latach 1861-1862 odbywały się manifestacje patriotyczne, a augustowscy leśnicy brali udział w walkach powstańczych, co przepłacali życiem. Tu także odbywały się manifestacje patriotyczne w latach 1905-1907 oraz 1956 roku.

Tutaj też znajduje się pomnik Leśnika, będący hołdem złożonym leśnikom walczącym z okupantem niemieckim podczas II wojny światowej.

To właśnie ta grupa społeczna, charakteryzująca się niezwykle patriotyczną postawą, była jedną z tych, która najbardziej ucierpiała. Podczas tzw. obławy Augustowskiej Niemcy wymordowali 90 proc. leśników Puszczy Augustowskiej.

Od sanktuarium do pomnika Leśnika wiedzie licząca niecały kilometr ścieżka „Do pomnika Leśnika”, prowadząca przez las oraz tereny bagienne, stąd część drogi przebywa się po drewnianej kładce.

Do pomnika można też dojechać samochodem, ale znacznie ciekawiej jest przejść się, także dlatego, że po drodze mija się wieżę widokową, może niezbyt wysoką, ale ciekawie położoną wśród drzew i z ładnym widokiem na jezioro.

Idąc tą ścieżką, która biegnie tzw. Szlakiem Orła Białego, natrafia się też na okopy, czyli umocnienia linii frontu.

Gdy tak siedziałam we wnętrzu okopowego pomieszczenia i patrzyłam na zewnątrz, zastanawiałam się, kto tu kiedyś siedział, jakie miał plany, jakie marzenia, czy wrócił z wojny szczęśliwie do domu i czy było mu dane te marzenia zrealizować.

Studzieniczna lokalna

Każde takie miejsce to także możliwość poznania lokalnych drobnych atrakcji.

Wracając od pomnika leśnika natrafiłam np. na stół wykonany z najdłuższej deski na Podlasiu, z inicjatywy ks. biskupa Jerzego Mazura. Gdy zobaczyłam tenże stół, który, jak zmierzyłam, liczy 34 kroki, uświadomiłam sobie, jak bardzo jestem głodna.

Wyruszyłam więc na poszukiwanie jakiegoś miejsca, gdzie mogłabym coś zjeść. I się nie zawiodłam.

Tuż nad jeziorem, w sumie to dosłownie, bo taras wychodził na wodę, natrafiłam na restaurację-bar, znajdującą się może ok. 500 m od Sanktuarium, gdzie w otoczeniu szuwar i kaczek (jedna sobie szczególnie mnie upodobała i bardzo chętnie pozorowała, stając się Kaczką Nie Dziwaczką) zjadłam smakowity obiad. Oczywiście skorzystałam z lokalnej kuchni, zamawiając babkę ziemniaczaną z mięsem. Pychotka.

Najedzona i wypoczęta ruszyłam w stronę Przewięzi, gdzie na kanale Augustowskim znajduje się śluza pomiędzy jeziorami Studzieniczne a Białe Augustowskie. Miejsce to idealnie nadaje się na spokojne spacery, a o tej porze roku mogą być one szczególnie refleksyjne, a nawet zadumane.

W nostalgiczny nastrój wprowadziły mnie opuszczone pomosty i znajdujące się na nich puste krzesła. Zupełnie jakby ktoś jeszcze przed chwilą na nich siedział, a potem znikł, stając się przezroczystym, jak ta woda w jeziorze. Tu też narodził się pomysł na pewną przypowieść, którą, mam nadzieję, wkrótce ją opublikuję na blogu.

Tu też, w Studzienicznej, stojąc nad jeziorem i wyglądając gdzieś resztek lata, które tego roku jakby wcześniej się skończyło, zastanawiałam się nad przemijaniem. Wszystko przemija, a jednak zostawia ślad…

Czy byliście kiedyś w Studzienicznej? Co Wam się podobało? A może znacie jakieś legendy czy ciekawostki związane z tym miejscem?

Fotorelacja – od Augustowa do Studzienicznej

Wędruję, piszę i fotografuję, by oswajać przemijanie i inspirować do wędrówek, gdyż każdy czas jest dobry, aby ruszyć w świat. “Opowieści Wędrowne” to blog o tym, co możesz znaleźć, będąc w drodze.

Subscribe
Powiadom o
guest

4 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Konrad Pełć
Konrad Pełć
3 lat temu

Nie byłem tam nigdy, może nawet bym się wybrał. Co prawda wierzący nie jestem, ale mogę to potraktować jako element polskiej kultury, którą akurat bardzo cenię. Czy są tam jakieś noclegi? I czy mogłaby pani coś polecić?

Halina
Halina
1 rok temu
Reply to  Filovera

Potwierdzam! To jest bardzo cudne miejsce. Był tam papież, więc … Byle gdzie nie zatrzymywał się. Uwielbiam tam przebywać. Warto zwiedzić tamtejszy cmentarz.