Coraz więcej radości sprawia mi cierpliwe i uważne obserwowanie zwierząt, choćby tych w parkach czy w ogrodzie botanicznym. Ostatnio są to na przykład żaby w tamtejszej sadzawce.

Jak się przekonałam wczoraj, ta sadzawka to miejsce pełne niespodzianek, o czym pisałam tu: Sadzawka pełna niespodzianek, zapowiadając, że o żabach będzie osobny tekst, no i jest.

Żaby

Żab w sadzawce jest całkiem sporo. W zasadzie gdyby nie one, a dokładniej ich kumkanie, nie zwróciłabym na tę sadzawkę uwagi. Poszłam tam za ich odgłosem, a dopiero potem, po uważnym przyjrzeniu się, zaczęłam je zauważać wśród liści przykrywających powierzchnię wody.

Przyznam, że żaby dobrze się w to otoczenie wpasowały. Będąc w różnych odcieniach zieleni, te siedzące w wodzie są wśród liści prawie niewidoczne. Nieco bardziej widoczne są te, które wychodzą na brzeg i tu, cierpliwie i w bezruchu, czekają na swoje ofiary.


Z życia żaby






Czyż nie są piękne?

Czym żywią się żaby?

Jakoś do tej pory nie zaprzątało to mojej głowy. Jednak zaobserwować ten moment polowania na żarełko samemu, o! to była fascynująca obserwacja.

Leżałam więc sobie na brzegu sadzawki i gapiłam się na żabę, a ona gapiła się na mnie. Trwało to dobre pół godziny, w tym czasie żaba raz zmieniła lekko pozycję, trzy razy przymknęła oko, każde z osobna, i dwa razy wychyliła język, by złapać smaczny, latający kąsek. A poza tym nic się nie działo i było w tym coś niezwykłego.

To taka lekcja umiejętności czekania, bo żaba nie gania to tu, to tam, by coś schwytać do jedzenia, o nie! Ona czeka, cierpliwie, w bezruchu, aż ofiara sama się jej nawinie przed pysk, bo po co tracić bezcenną energię. A potem jest to jak mgnienie, żaba otwiera gębę i wysuwa język, tak szybko się to odbywa, że nie miałam szans, by uchwycić ten moment na zdjęciu, jest więc tylko przed i po.

Widzicie na pierwszej fotce w prawym górnym rogu to coś latające? To jest przed. A na drugiej fotce już tego nie ma, to jest po. Smacznego, żabko! 🐸


Z życia żaby



Motyl na deser 

Co tam osa, to nic! Bo to, co zobaczyłam wczoraj, było zupełnie niesamowite. Oczywiście też sobie leżałam na brzegu sadzawki z okiem przyklejonym do wizjera aparatu i to był moment. Pojawił się motyl, a potem zniknął.

No może niezupełnie, bo z pyska żaby wystawały jednak jego skrzydła. Był zbyt duży, by żaba mogła połknąć go od razu, więc miałam okazję zrobić kilka fotek, jak motyl stopniowo znika w paszczy żaby.


Z życia żaby





Oczywiście, tak po ludzku, pomyślałam, że dla pięknego motyla, co to fruwa sobie z kwiatka na kwiatek, trafić do gardzieli żaby – musi to być okrutna śmierć. Ale żaba wykazywała stoicki spokój, ot, trafiła się przekąska i tyle. Prawie nie zmieniając pozycji, czekała na kolejną.

A ja dzięki tej obserwacji dostałam wyjątkowo szybko odpowiedź na pytanie, jakie pojawiło się dosłownie chwilę przedtem w mojej głowie – co by się stało, gdyby motyl zbliżył się do żaby. I teraz już wiem.

Sumo czy miłość?

Nie jestem pewna, czego byłam świadkiem. W pewnym momencie moją uwagę zwróciły dwie żaby, jedna w barwach turkusowych i bardziej masywna, druga trawiastozielona i drobniejsza. Siedziały sobie na brzegu sadzawki w pewnym oddaleniu, gdy ta turkusowa zaczeła kumkać.

Wówczas trawiastozielona zbliżyła się i żaby stanęły na przeciwko siebie. Wyglądało, jakby mierzyły się wzrokiem, ale to oczywiście moja, ludzka interpretacja.



Trwały tak chwilę w bezruchu i w ciszy, aż w pewnym momencie zbliżyły się do siebie, stanęły bokiem, co wyglądało nawet jakby się chciały przytulić.



To też trwało chwilę, a potem, był skok! Turkusowa naskoczyła na trawiastozieloną, przez chwilę wyglądało to, jakby ją objęła, ale ta po chwili przytulenia odskoczyła. 




A potem nie wiedzieć skąd, zjawiła się ta trzecia, też trawiastozielona, ale większa. Przez chwilę się przytulała z turkusową, a potem naskoczyła na nią, zachodząc ją od tyłu.





Na tym nie koniec, albowiem większa trawiastozielona wzięła turkusową w uścisk, tzw. ampleksus, i tak obie żaby trwały w nim chwilę.




W międzyczasie ta mniejsza trawiastozielona oddaliła się. Te dwie jeszcze trochę się potrzymały, a potem każda poskikała w swoją stronę.



No i co to było? Sumo czy miłosne uściski? Naprawdę nie wiem. Czas bowiem, gdy żaby łączą się w miłosnej pozycji ampleksus, by samica mogła złożyć jaja, a samiec je zapłodnić, w zasadzie minął.

Nie potrafię też powiedzieć, która z tych żab była samicą, a która samcem, więc nie wiem, czy chodziło tu o „miłość”.

A może była to po prostu próba sił, takie trochę żabie sumo 😉 albo jakiś rodzaj kontaktu społecznego, choć żaby raczej wydają się być bardziej skupione na sobie, niż na tworzeniu więzi. No, ale co ja wiem o żabach! Prawie nic! Może więc Wy mi podpowiecie?

Obserwowana

Jeśli wydaje wam się, że to wy obserwujecie zwierzęta, a one są tylko przedmiotem tej obserwacji, to możecie być w błędzie. Tak było wczoraj.

Siedziałam już trzecią godzinę nad tą sadzawką, starając się nie wykonywać żadnych gwałtownych ruchów. Być może dzięki temu żaby siedzące razem ze mną na brzegu sprawiały wrażenie kompletnie niezainteresowanych moją obecnością. Też sobie siedziały i czekały, co im podleci pod pysk.

Nie wiedzieć jednak czemu, w pewnym momencie zaczęło się to zmieniać. Najpierw jedna zaczęła, ku mojemu zaskoczeniu, zbliżać się do mnie, wpatrując się we mnie swoimi wielkimi ślepiami. Po chwili to samo zrobiła druga, potem trzecia, aż odniosłam wrażenie, że patrzą się na mnie już wszystkie i wręcz zaczynają mnie otaczać.


Z życia żaby



Dla uspokojenia, nie, nie zwariowałam, ale zdecydowanie poczułam się obserwowana. Przyznam, że to dziwne uczucie, gdy jakiś bądź co bądź płaz gapi się na ciebie, a ty nie wiesz, o co mu chodzi.

Sytuację tę dopiero przerwał lis, który pojawił się zza drzew, rozejrzał się, a potem po prostu sobie poszedł. Żaby jego obecność, a dokładniej ruch z nim związany, jednak odnotowały i jak na komendę skoczyły do wody. Nie ma co się dziwić, gdyż w łańcuchu pokarmowym to akurat żaby są w menu lisa, a nie odwrotnie.

Żaby i zaskroniec

To jeszcze jedna obserwacja z wczoraj, której też nie potrafiłam dobrze zinterpretować.

Mianowicie w pewnym momencie, w sadzawce, pojawił się zaskroniec (o nim pisałam w tekście Sadzawka pełna niespodzianek). Na początku wydawało mi się, że żaby zupełnie nie zareagowały na niego, a on ignorował je.

A jednak potem była taka chwila, gdy zaskroniec zaczął podpływać do brzegu, gdzie siedziały dwie żaby, i sprawiał wrażenie, jakby przymierzał się do zapolowania na nie. Gdy zbliżył się do nich, one odskoczyły, a on dla odmiany schował się pod wodę.


Z życia żaby



Już po powrocie do domu zaczęłam szukać informacji, czy zaskrońce zjadają żaby i znalazłam, że tak, są one w ich menu. Z tym, że zaskrońce polują ponoć tylko na poruszające się obiekty, a żaby siedziały nieruchomo, chyba że ja czegoś nie dostrzegłam.

W każdym razie tym razem dalszej okazji do obserwacji polowania zaskrońca na żaby nie było, ale trafiłam na taki opis w necie: Zaskroniec i żaba.


Teraz już wiem, że jeszcze nie raz pójdę nad tę sadzawkę. A nuż zaskroniec upoluje żabę na moich oczach, a żaba znowu połknie pięknego motyla? Okrutne? Nie! Takie jest życie Natury, każdy jest czyimś obiadem i każdy jest komuś potrzebny. I co ważne, nie ma w tym obłudy.

 

 

Wędruję, piszę i fotografuję, by oswajać przemijanie i inspirować do wędrówek, gdyż każdy czas jest dobry, aby ruszyć w świat. “Opowieści Wędrowne” to blog o tym, co możesz znaleźć, będąc w drodze.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments