Świat znów się zatrzymuje, a moje wyprawy są w zawieszeniu. Aby jakoś przetrwać ten trudny czas, tym chętniej sięgam po książki o podróżach i wędrowaniu. Książki, które pozwolą mi poczuć smak Natury tak, jakby sama w niej była zanurzona. Taką książką są „Sudeckie wędrówki” Krzysztofa Gduli.

Już nie pamiętam, kiedy ją nabyłam, może kilka miesięcy temu, może wcześniej, ale spragniona dalszego wyjazdu, na który na razie nie mogę sobie pozwolić, poczułam, że teraz jest najlepszy czas, by ją przeczytać. I nie pomyliłam się.

Czytając „Sudeckie wędrówki” przez dwa wieczory czułam, jakbym znalazła się na górskich szlakach Sudetów, ukochanych przez Autora Górach Kaczawskich. Przyznaję, jakoś nigdy o tych akurat górach wcześniej nie słyszałam, ale dziś  już wiem, że osobiście będę chciała je zobaczyć.

Dlaczego? By doświadczyć choć części tych wrażeń, jakie były udziałem Autora, gdy po nich wędrował, a potem w niezwykle obrazowy sposób opisał je w swojej książce.

A tak wypowiada się o niej sam Autor, przybliżając jej cel i sens:

Książka jest o moich wędrówkach górskich, ale ich opisy raczej nie złożą się na przewodnik, ponieważ starałem się prowadzić czytającego nie tyle polnymi dróżkami czy górskimi szlakami, co ścieżkami swoich wrażeń z przeżywania piękna nautury'Sudecke wędrówki', Krzysztof Gdula

I przyznam, że Autorowi udało się to doskonale. Z przyjemnością i zachwytem szłam za zanim, zadanie za zdaniem, a w myślach widziałam przesuwające się obrazy skalnych formacji, dróg i ścieżek, to ginących w oddali, to pojawiających się znów tuż za drzewem, obrazy mgieł listopadowych i zimowej pustki, a jednak pełnej nagich drzew. I czułam tę Dal, za którą Autor tak zachłannie podążał, pragnął jej i wciąż tęsknił.

A ja też za nią zatęskniłam. Tak jak zatęskniłam, by zobaczyć na własne oczy powstawanie górskiego strumienia, czego opis dał Autor w sposób chyba najbardziej poetycki i jednocześnie doskonale tłumaczący proces:

Któregoś dnia skała pod korzeniami świerka wilgotnieje, a na jej powierzchni pęcznieją kropelki, jakby kamień się pocił, chwilę później pierwsze krople wody odrywają się i wsiąkają w ziemię. Między źdźbłami trawy tworzy się miniaturowe rozlewisko wypełniające nieckę pod skalą

W całej książce „Sudeckie wędrówki” jest wiele takich smaczków. By zachęcić Was jeszcze bardziej do jej przeczytania, a jest idealna na długie, listopadowe wieczory, zapraszam też do zapoznania się z recenzją tejże książki, opublikowaną na stronie Wiolety SadowskiejSubiektywne o książkach„.

Link do recenzji, zresztą świetnie napisanej, znajdziesz tu: SUDECKIE WĘDRÓWKI – RECENZJA WIOLETY SADOWSKIEJ.

A ja na pewno sięgnę po inną książkę Krzysztofa Gduli pt. „Góry Kaczawskie słowem malowane”.

Ale dziś jeszcze poprzeżywam „Sudeckie wędrówki”, marząc, by ten trudny czas, jaki teraz mamy, już się skończył, i bym mogła wyruszyć na daleką wędrówkę.


Sudeckie wędrówki Krzysztof Gdula

Sudeckie wędrówki

Wydawnictwo CM

2016, s. 167

ISBN 978-8365499-39-4


Wędruję, piszę i fotografuję, by oswajać przemijanie i inspirować do wędrówek, gdyż każdy czas jest dobry, aby ruszyć w świat. “Opowieści Wędrowne” to blog o tym, co możesz znaleźć, będąc w drodze.

Subscribe
Powiadom o
guest

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Paweł
Paweł
3 lat temu

Ja uwielbiam góry i chetnię sięgnę po ksiązkę. Dziękuję 🙂