Las w pobliżu niewielkiej wsi Gorzew, częste miejsce moich wędrówek, nie jest rozległy, ale za to malowniczy. Kiedyś bowiem, meandrując, płynął tu Ner. Dziś starorzecze tworzy mokradła.

Być może to dziwne, ale szczególnie lubię tam chodzić właśnie o tej porze roku. Brak liści na drzewach sprawia bowiem, że łatwiej mi znaleźć w gąszczu nowe enklawy, do których potem wracam latem.

Dwa dni temu wybrałam się nad Ner znowu. Starorzecze wyglądało pięknie. Po wielu deszczowych dniach, wyraźnie podniósł się na mokradłach poziom wody. Jej niczym niezmącona tafla połyskiwała wśród zarośli.

Śniegowa kołderka otuliła nagie już drzewa, a biel rozjaśniła ich ciemne kontury. Sepiowe trawy dodały krajobrazowi ciepła, w nich buszowały sikory, szukając odżywczych nasion.

Gdzieś w gąszczu buchtowały dziki, nie chciały się jednak pokazać. Widać, nie miały parcia na szło. A szkoda. W zimowej scenerii z pewnością wyglądałyby pięknie. 

Stałam tak na tych mokradłach, wsłuchując się w odgłosy lasu i bicie swojego serca. Było spokojne. Pełen spokoju był też las.








 

Wędruję, piszę i fotografuję, by oswajać przemijanie i inspirować do wędrówek, gdyż każdy czas jest dobry, aby ruszyć w świat. “Opowieści Wędrowne” to blog o tym, co możesz znaleźć, będąc w drodze.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments