Dziesiątki kilometrów w nogach, dziesiątki zdjęć na karcie i jedna myśl – żal, że majówka już dobiegła końca. Bo choć dopiero co wróciłam z wędrówki do domu, to już tęsknię za każdym krokiem i każdym widokiem.
Tym razem wybrałam się nad Jeziorsko. A w zasadzie, wybrałam się tam znowu, bo poprzednim razem byłam w lipcu ubiegłego roku (wpis „A kiedy wędruję…„). Gdy tak wówczas stałam nad rozległą wodą, to dotknęłam czegoś w sobie, czegoś niepokojącego. Teraz wróciłam, by sprawdzić, czy to uczucie pojawi się znowu. Ale ono minęło, robiąc miejsce innym uczuciom. Ta majówka nad Jeziorskiem była przede wszystkim poszukiwaniem. Nie wszystko udało się znaleźć.
Plan na ptaki i rozczarowanie
Jednym z celów tej wyprawy była obserwacja ptaków wodnych. Pamiętałam, że gdy byłam nad Jeziorskiem rok temu w lipcu,, to było ich tu całe mnóstwo. Teraz też nastawiałam się na niekończące się ptasie widoki. I pomyliłam się. W miejscach dostępnych dla wędrówki, czyli mniej więcej wzdłuż granic rezerwatu Jeziorsko, było ich bardzo mało.
Przyznaję, poczułam rozczarowanie, które wynika jednak z mojej niewiedzy ornitologicznej. Bo ptaki, owszem, o tej porze roku tam są, ale w głębi rezerwatu, co zresztą było słychać. Jako że jest okres lęgowy, po prostu wysiadują jaja i opiekują się młodymi, a latem znowu pojawią się bliżej brzegu akwenu.
Plan na przyszłość mam taki, że pojadę tam znowu, choćby na jeden dzień, ale pod koniec lata, gdy niektóre z nich będą szykować się powoli do odlotu. I to jest w naturze piękne. W te same miejsca można wracać wiele razy, bo każda pora stawia nowe wyzwania.
Kilka ptaszków na pocieszenie
Trochę o Jeziorsku. Coś dla ornitologów i coś dla żeglarzy
Jeziorsko – zbiornik wodny zlokalizowany w środkowym biegu Warty, na granicy województwa łódzkiego i wielkopolskiego – obejmuje 16-kilometrowy odcinek doliny Warty między zaporą czołową w Skęczniewie a mostem drogowym w miejscowości Warta.
Pomysł na budowę tego „sztucznego” jeziora pojawił się na przełomie lat 50. i 60. XX w. i wynikał z potrzeb gospodarki wodnej i energetycznej tej części Polski. Prace projektowe nad nim zaczęły się w 1974 roku, jednakże do eksploatacji został oddany dopiero w 1986 roku,
Podczas realizacji tej inwestycji doszło do przesiedlenia ponad półtora tysiąca mieszkańców i likwidacji ok. 400 gospodarstw rolnych.
Zalane zostały nie tylko małe gospodarstwa, ale i całe wsie. Zniknęła też między innymi prężna szkołą rolnicza w Popowie, której historia sięga 1917 roku (cyt. z Sieradz, Nasze Miasto)
Ale nie tylko. Trzeba było także przenieść cmentarz oraz zabezpieczyć wałem zabytkowy kościół w Siedlątkowie. Inwestycja była przedstawiana mieszkańcom jako coś, co spowoduje, że ożywi się ruch turystyczny – planowano, że nad Jeziorskiem rocznie wypoczywać będzie nad Jeziorskiem 65 tysięcy turystów. Martwiono się nawet, że nie będą mieli, gdzie nocować. Z tych założeń nic nie wyszło.
Ale natura nie lubi próżni. Dziś Jeziorsko znane jest z pewnością z tego, że na jego południowym końcu (gmina Pęczniew), w tzw. cofce, przyroda sama zagospodarowała teren i miejsce to, okazało się być świetne dla ptaków wodnych i błotnych. Gnieżdżą się tu ginące gatunki, często w bardzo dużej liczbie. Ptaki mają tu swoje miejsca lęgowe, żerują w okresie przelotów albo przebywają tu cały rok. W 1998 roku miejsce to zostało objęte ochroną przyrodniczą i utworzono tu rezerwat faunistyczny Jeziorsko.
Dziś obejmuje on powierzchnię prawie 2 tys. ha. Można w nim spotkać m.in. bociana czarnego, gęś gęgawę, mewę małą, mewę srebrzystą, mewę pospolitą, bataliona i podróżniczka, a także kaczki (krzyżówkę, płaskonos, czernicę, głowienkę) i perkozy (dwuczuby, rdzawoszyi). Znajduje się tu także najważniejsze w Polsce stanowisko lęgowe czapli białej.
Drugi, północny koniec Jeziorska to zupełnie inne klimaty. Tutaj, dla odmiany, można popływać żaglówką lub łodzią motorową, a w Ostrowie Warckim znajduje się nawet port Jachtowy.
Kościół w Siedlątkowie
Miejsca nad Jeziorskiem, w których byłam
Będąc te trzy dni nad Jeziorskiem, zajrzałam w różne miejsca. Generalnie moja trasa przebiegała od Ostrowa Warckiego, który znajduje się na zachodnim brzegu zbiornika z jego północnego końca, przez wieś Jeziorsko, Tądów Górny, Tądów Dony, Tomisławice, Mikołajewice i Proboszczowice, do miasta Warta, gdzie nocowałam w bardzo fajnym miejscu, czyli hotelu „Pod Wiatrakiem”.
Druga część trasy obejmowała wschodni brzeg Jeziorska – od Pęczniewa, przez Wylazłów, Popów, do Siedlątkowa. Nie zajrzałam znowu do Glinnik, ale nic straconego, jesienna wyprawa skoncentruje się właśnie tu. Odwiedziłam natomiast dorzecze Warty pod prawej stronie mostu na Warcie, patrząc od strony zachodniej. Znajduje się tu przyjemnie miejsce do wypoczynku, dobrze zagospodarowane i przyjazne rodzinnym wypadom z dziećmi.
A oto moja fotorelacja z wyprawy nad Jeziorsko.
Więcej na temat tego miejsca będzie w publikacji „Wędrówki przez łódzkie. Między Wartą a Pilicą”, nad którą pracuję. Co prawda, kiedy ujrzy ona światło dzienne i w jakiej formie, to jeszcze nie wiem, ale cierpliwość Wasza i moja, mam nadzieję, zostanie nagrodzona.
Dla tych, którzy chcieliby już teraz przeczytać trochę o wsi Popów – co z niej zostało, a co poszło pod wodę – polecam ten tekst „Zbiornik wodny Jeziorsko – co skrywa w swych głębinach?”, Autorka bloga „Podróżnicza Obsesja” o pseudonimie Maggi, bardzo ciekawie opisuje historię wsi Popów, do której dotarła, podążając śladami swoich przodków.
W mojej relacji znajdziecie kilka zdjęć, jak mniemam, z pozostałych nad brzegiem ruin wspominanej wcześniej szkoły rolniczej w Popowie. Dla mnie niezwykle wymowne są resztki schodów, które leżą na brzegiem Jeziorska i wyglądają, jakby prowadziły w głąb niego. A kiedyś były tu pola, łąki, domy…