Pamiętasz, gdzie przystanęliśmy w wędrówce w czasie i przestrzeni po Brusie? Jeśli nie, to zajrzyj na chwilę do wpisu „Brus – od włości kościelnych do poligonu [odcinek 1]„. Z niego dowiesz się, jakie były początki tego miejsca i dokąd doszliśmy. Już? Możemy iść dalej?
Jeśli tak, to zaczynamy u wyjścia z lasu przylegającego od wschodu do osiedla Retkinia-Północ, przy ulicy Konstantynowskiej 98, gdzie znajduje się stary schron przeciwlotniczy. I tu właśnie zaczniemy naszą opowieść o Brusie, jako miejscu związanym z wojskiem i wojną.
Schron
Zaznaczony numerem „5” na znajdującej się przy nim tablicy informacyjnej, położony wśród drzew i otoczony murem, dziś stanowi jeden z etapów ścieżki pieszo-rowerowej „Brus”.
Powstał w 1937 r. na potrzeby Wojska Polskiego II Rzeczypospolitej. Jak czytamy na tablicy informacyjnej:
Ponieważ nie znam się na schronach i trudno mi ocenić, czy jest on duży, czy mały, przytoczę kilka obrazujących go parametrów technicznych.
Grubość żelbetowego stropu schronu to 40 cm, który przykryty jest metrową warstwą ziemi. Wejście do schronu jest możliwe przez klatkę schodową po prawej (na zdjęciu) i lewej stronie. Jego powierzchnia ogólna wynosi 187 m2, użytkowa 175 m2, która została podzielona na osiem pomieszczeń z drzwiami.
Aby obejrzeć schron od wewnątrz, trzeba się umówić na zwiedzanie. Zaglądając natomiast ponad murem, można m.in. zobaczyć działko przeciwlotnicze (na zdjęciu).
Czy schron kryje coś więcej? Niektórzy twierdzą, że tak. Ponoć posiada on jakieś ukryte kondygnacje i tunele.
Ponadto, według relacji mieszkańców Brusa, podczas II wojny światowej schron zajmowało Gestapo, a po wojnie NKWD. Tutaj miały odbywać się przesłuchania więźniów, którzy kończyli życie na pobliskim poligonie, gdzie nadal trwają prace archeologiczne.
Tuż obok schronu, pod drzewem, na znak tej tragedii, umieszczony został brzozowy krzyż z tabliczką: Miejsce pamięci uświęcone krwią pomordowanych na Brusie w latach 1939-1956 (zdjęcie w galerii).
Z tego miejsca, przechodząc na drugą stronę Konstantynowskiej i idąc dalej ulicą Lontową, możemy dojść na poligon.
Poligon
Odległość od schronu przy Konstantynowskiej 98 do poligonu to ok. 2,4 km. Trasa początkowo wiedzie wśród zabudowań, potem już wytyczoną ścieżką w lesie. Droga jest łatwa i całkiem przyjemna, szczególnie ta jej część przez las.
Idąc nią, zastanawiałam się, jakie tragiczne historie szumią drzewa, świadkowie dawnych wydarzeń. I byłam wdzięczna, że urodziłam się w innym czasie. A dziś to, co mogę zrobić, to pamiętać o ofiarach zbrodni niemieckich i komunistycznych, których mogiły znajdują się na Brusie.
Jak wspomniałam, trwają tu wciąż prace archeologiczne, które rozpoczęły się w 2008 r., a w których szczególny nacisk położono na odnalezienie mogiły rozstrzelanego i jakoby pochowanego tu kpt. Stanisława Sojczyńskiego – „Warszyca”.
W wyniku badań dokonano ekshumacji 7 grobów masowych zawierających szczątki 115 ofiar represji hitlerowskich i stalinowskich. Pozyskano także duży zbiór zabytków ruchomych, będący cennym źródłem do studiów nad życiem mieszkańców przedwojennej Łodzi. Więcej na ten temat możesz przeczytać tu: Ofiary totalitaryzmów na poligonie Łódź-Brus.
Poza stanowiskiem archeologicznym na poligonie możesz też zobaczyć dawną strzelnicę. Dziś jej mury pokrywają graffiti, z każdym rokiem coraz bardziej przysłaniane przez rozrastające się brzozy. Jakby chciały zakryć ślady kul.
Tu, jeśli jesteś zmęczony wędrówką, możesz też przysiąść na drewnianych ławach. Niektórzy nawet wybierają to miejsce na rodzinny piknik.
Ja udałam się dalej, przez las, robiąc pętlę z powrotem do ulicy Konstantynowskiej. Tym razem skupiłam się na podziwianiu cudów natury. Choćby takiej lśniącej perłową bielą hubie na tle miękkiego niczym dywan, soczystozielonego mchu.
Gdy znów przeszłam na drugą stronę Konstantynowskiej (okolice numeru 40) i doszłam do tzw. Górki Śmieciowej (okolice Juszczakiewicza), także pięknie porośniętej lasem, wzmógł się wiatr i niebo zasnuło się chmurami.
Nad Brusem zapłakał deszcz.
Czy masz w swoje okolicy takie miejsca? A może wiesz coś więcej o Brusie? Podziel się.
Wędrówka po Brusie – od schronu do poligonu i dalej, do domu – maj, 2020
Przyznaję, jakoś nie bardzo interesowała mnie moja okolica. Raczej marzyły mi się dalekie podróże. Ale może czas coś zmienić? Pozdrawiam.
Ja zainteresowałam się też niedawno. Optykę zmieniła trochę epidemia. Podróże zostały wykluczona, więc zaczęłam chodzić po okolicy. I cieszę się z tego.