Odeszli. Bliscy, krew z krwi. Odeszli stąd. Opuścili doczesność, by przejść do wieczności. Tu, gdzie jeszcze jestem, zostawili ślad. Pamięć o sobie we mnie i mnie tęskniącą tęsknotą spokojną, zadumaną, pełną nadziei, że kiedyś. A dziś Zaduszki.
Gdy przywołuję ich obraz, choć minęło już wiele lat od ich śmierci, wciąż ich widzę, jakby żyli: Babcia Zofia, Dziadek Konstanty, Wujo Marian, Ciocia Weroncia. Tak wiele dla mnie znaczyli i wiem, jak wiele znaczyłam dla nich.
Świat Babci Zofii na samo wspomnienie o niej pachnie mi wiatrowym zielem i chlebem, z Dziadkiem Konstantym siedzę pod leszczyną, wyplatam koszyki i jadę gdzieś wozem nocą.
Z wujem Marianem wracam ze szkoły, czytam książki i bawię się w chowanego, a z ciocią Weroncią wyleguję się na trawie nad Zalewem Sulejowskim, bawię klockami na dywanie lub po prostu jestem bezpieczna.
To tylko niektóre obrazy, a są ich dziesiątki, jakie przeplatają się ze sobą w mej głowie, tworzą kolaże życia, naszego wspólnego życia. Są, wyświetlają się w mojej pamięci wciąż żywe.
I tak będzie do końca dni moich.
A kiedyś, może, mam nadzieję… usiądę na niebiańskiej huśtawce, którą w ruch wprowadzi Wujo, Dziadek da sobie zapleść z siwych włosów warkoczyki, a jakże. Babcia będzie cała pachniała drożdżowym ciastem, a Ciocia zrobi mi kolejny szalik na drutach. Bym była syta, bezpieczna, otulona miłością.
A ja? A ja będę się po dziecięcemu radować, a potem przeczytam im moje wiersze, tam, gdzieś, kiedyś, mam nadzieję w Niebie.
Kocham Was moi bliscy. I pamiętam i swą pamięcią sięgam stąd do wieczności. A ten wiersz jest dla Was…
w albumie
geranium roztarte w palcach
pachnie koronkową serwetą i starą dębiną
pod oknem stół z krzesłem prowadzą rozmowę
szept obrusem się kładzie
chleb przynosi ciszę
ściany zamknięte w błękicie
pomiędzy czas rozpięty
obraz w kropli światła
a wśród cieni
oczy usta dłonie
Piękny wiersz 🙂