Trzmiel rudy. Żyje dużej niż jeden sezon i po zapoczątkowaniu dynastii może się poświęcić wyłącznie składaniu jaj. Robotnice zrobią pozostałą robotę.
Tak możnaby streścić życie samicy trzmiela rudego, pięknie włochatego owada z rodziny pszczołowatych.
Trzmiel rudy, podobnie jak wszystkie trzmiele, tworzy społeczeństwa istniejące tylko jeden sezon. Jedynym osobnikiem, który przeżywa do następnego roku jest właśnie królowa rodu, czyli zapłodniona poprzedniej jesieni samica, która przezimowała.
Początek sezonu ma trudny, ale potem już tylko „leży i pachnie”, a dokładniej to znosi jajeczka. Najpierw jednak wiosną, zupełnie samotnie, wyszukuje miejsce do założenia gniazda, może to być np. opuszczona mysia nora, i buduje w niej z mchu pustą wewnątrz kulę. Gdy ten mini domek już jest, czas na przygotowanie dla pierwszego potomstwa łóżeczka i strawy w jednym.
Z wosku wydzielanego przez znajdujące się na odwłoku gruczoły woskowe królowa kształtuje miseczkę średnicy około pięciu milimetrów, napełnia ją pyłkiem, składa do niej kilka jaj i zamyka. Ale to nie wszystko. Dodatkowo lepi jeszcze z wosku „garnuszek” i napełnia go nektarem stanowiącym dla niej zapas jedzenia. Teraz musi chwilę odczekać.
Po 3-5 dniach ze złożonych jaj wylęgają się larwy, które najpierw żywią się pyłkiem zgromadzonym w komórce lęgowej, a później, po jego wyczerpaniu, pyłkiem znajdującym się w dobudowanych do jej boków „kieszeniach”. Larwy, by dostać się do tego zapasowego pokarmu, muszą już włożyć pewien wysiłek, mianowicie muszą przegryźć woskową ściankę. W ten sposób powstaje ostatecznie mierzący około dwóch centymetrów średnicy woskowy pęcherz z wyrośniętymi larwami w środku.
Nie trwa to jednak długo, choć w sumie czas to kwestia względna. Generalnie w nieco ponad tydzień od wylęgu z jaj, larwy kończą swój larwiany żywot i przystępują do przemiany, która potrzebuje odosobnienia. Mianowicie larwy zaczynają prząść kokony, oddzielając się nimi od siebie i powstają poczwarki.
Patrząc z zewnątrz, wydaje się, że nic się nie dzieje i już się nie wydarzy, ale wewnątrz dzieje się coś niezwykłego – po około 2-3 tygodniach wykluwają się dorosłe już owady – pierwsze robotnice i to one przejmują wszystkie obowiązki związane z opieką nad potomstwem.
Od tej chwili królowa matka jednosezonowego rodu może poświęcić się wyłącznie składaniu jaj. A wówczas gniazdo już szybko się rozrasta, a my możemy cieszyć oczy tym – moim zdaniem – pięknym owadem, co to zupełnie nie przejmuje się prawami fizyki i unosi swoje krępe włochate ciałko na skrzydłach.
Niech nam żyją trzmiele!
Królowa matka to ma królewskie życie!
I to jak!