W przyrodzie nic nie ginie. To, czego szukasz, już gdzieś jest. Chwilowo ukryte, ale wkrótce zrobi Ci niespodziankę swoim pojawieniem się.

Zainspirowana dziś tym tekstem z kalendarza na ten rok pt. Czuły Dziennik pomyślałam o wczorajszej mojej wędrówce po porszewickim lesie porszewickim lesie.

Przebiegała ona pod hasłem „szukaj, aż znajdziesz”. Tak, dobrze czytasz, „aż” znajdziesz, a nie „a”. Chodziło mi bowiem o konsekwencję i pamięć o tym, czego się szuka.

Mam bowiem czasem z tym problem, głównie problem z konsekwencją. Bywa, że w połowie drogi porzucam to, czego szukam, a wtedy cel ginie mi z pamięci. Czasem jest tak dlatego, że zmieniają się priorytety, bo ja też się zmieniam. I okej.

Ale czasem wynika to z nieumiejętności oczekiwania na upragniony efekt, szczególnie gdy jest odległy w czasie, a wtedy szukam czegoś, co jest pod ręką, co daje szybkie spełnienie celu.

Wówczas jednak nie mam pełnego zadowolenia. Wiem i czuję, że to tylko ersatz, niewiele wnosząca namiastka tego, czego mogłabym doświadczyć, gdybym nie porzucała swego celu.

Nie idź więc tą drogą. Natomiast ufaj i pamiętaj, czego szukasz, by przyjąć to z otwartymi ramionami, gdy tylko stanie na Twojej drodze.

Też będę nad tym u siebie pracować. Trochę już pod tym względem zmienił mnie ostatni rok, który był dla mnie trudny. Widocznie potrzebowałam tej lekcji.

Czerpię je także z przyrody. Np. bazie, które wczoraj zobaczyłam, dziś w kontekście twierdzenia, że to czego szukasz, już gdzieś jest, nabrały dodatkowego, filozoficzno-przyrodniczego wymiaru. 

Mianowicie bazie wcale nie pojawiają się od razu wiosną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ale zawiązują się późnym latem poprzedniego roku.

Ponieważ są bardzo małe, to trudno je dostrzec na gałęziach, tym bardziej, że te pokryte są wówczas liśćmi i przesłaniają zawiązki bazi.

Jesienią, gdy już liście opadną, na maleńkich wciąż zawiązkach tworzą się łuski, które chronią bazie przed mrozem. Bez tej ochrony mróz zniweczył by cały wysiłek, jaki wierzba wkłada w utworzenie bazi, a tym samym wiosenny rozkwit drzewa i jego ekspansję. 

Na przedwiośniu łuski zaczynają się odsłaniać i z dnia na dzień bazie są coraz większe i coraz bardziej puszyste.

Zmiana jest już widoczna, to, co było ukryte, odnalazło się w zamkniętych do tej pory łuskach. Wierzba osiągnęła cel. Dzięki swej pamięci zapisanej w DNA, konsekwentnie realizowała plan. Znalazła to, czego szukała. Rozkwitła. 


To, czego szukasz, już gdzieś jest


 

Wędruję, piszę i fotografuję, by oswajać przemijanie i inspirować do wędrówek, gdyż każdy czas jest dobry, aby ruszyć w świat. "Opowieści Wędrowne" to blog o tym, co możesz odkryć, będąc w drodze.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments