Ludzie już wierszy nie czytają i nie kupują poezji. Najsmutniejszy regał w księgarni to ten z tomikami pełnymi strof, których nikt nie chce pod swój dach przygarnąć. Jest jak cmentarz, o którym wszyscy zapomnieli.
Taki regał zwykle znajduje się gdzieś w kącie księgarni, z dala od głównego nurtu prozy: thrillerów, kryminałów, obyczajówki czy innej fantasy. Z dala od półek z Top 10, nowościami, a nawet tych z promocją: dwie książki w cenie jednej. Jak już się go znajdzie, to sprawia wrażenie zapuszczonego.
Nierówno stojące na półkach regału i zakurzone smętne, cienkie książeczki z rzędami liter – imię, nazwisko, tytuł tomiku – wyglądają niczym zaniedbane płyty nagrobne, pod którymi pochowane zostały utracone nadzieje, zawiedzione miłości, ból egzystencji, odrzucenie świata, frustracja niezrozumienia.
Niektóre z tych tomików wydają się, jakby na przekór losowi, krzyczeć radością kolorowych okładek i nadzieją tytułów, w których powtarzają się słowa miłość (czyżby do grobowej deski?), piękno (zwykle przyrody), dobro (mimo wszystko), życie (o ironio!). A mimo to nikt po nie nie sięga. Czyżby ludzie ich nie potrzebowali?
Przy takim regale mam zawsze poczucie zatrzymania czasu albo inaczej: poczucie bezczasu, jakiejś martwoty i zmarnowania. I jest mi żal.
Poetów? Nie! Ci bowiem swoją nagrodę główną już odebrali. Bo tworzyć poezję, to jak spotykać się z Nieskończonością, zaglądać w najgłębsze zakamarki duszy, oddychać boskim tchnieniem, stwarzać w kilku słowach światy nieistniejące, czyli prawie być Bogiem! Przynajmniej niektórzy poeci tak o sobie myślą. I ci swoją nagrodę już odebrali w dwójnasób.
A jednak mi żal.
Żal mi tych tomików, których nikt nie chce przyjąć pod strzechy i które spędzają swoje papierowe życie, stojąc na zakurzonej półce. Nie trafią w czułe ręce, nie zaznają człowieczego ciepła i dotyku na swoich kartkach. Nich nad nimi nie westchnie.
Żal mi tych wersów i strof pełnych metafor, które mogłyby poruszyć czyjeś serce, umysł i duszę, gdyby tylko znalazły się oczy chętne do czytania poezji. Ale cóż, dziś oczy są na poezję ślepe, a uszy głuche.
Żal mi tych wierszy, tak bardzo się starają być sobą, być czymś więcej niż rzędem liter, słów i zdań, czasem jakby niedokończonych, a jednak mówiących wszystko. I nic ponadto.
Żal mi poezji – że niezrozumiana, niechciana, odrzucona, pogardzana, spychana w niszę, pokiereszowana nowo-formą, jakby ta miała przywrócić poezji należne miejsce, jako tej, która bez zbędnych słów potrafi ująć samą istotę rzeczy. Istotę świata. Człowieka.
A jednak trzeba przetrwać ten czas umarłej poezji. Bo… to nie poezja umarła, tylko poetyckość naszej duszy została zahibernowana przez przeinformowany świat i czeka na swoje odrodzenie, by znowu czuć. To, co między wersami, co w przenośni, co ledwo uchwytne. By poczuć tchnienie.
Poeci! Do piór! Nie rezygnujcie ze swojej nagrody.
A wrzucając kamyczek to swojego poetyckiego ogródka, to zapraszam Cię na mój ostatni tomik wierszy TO TYLKO CHWILE.
Co prawda nie zalega on na regale w księgarni, bo go tam nie znajdziesz, za to możesz go kupić tu, na mojej stronie, w zakładce: KUP KSIĄŻKĘ.
Niech tomik TO TYLKO CHWILE trafi w Twoje czułe ręce, niech przeczytają go Twoje otwarte na poezję oczy. Niech poruszy i będzie inspiracją.
Fajny tekst. Nie tylko czytanie poezji ulega utracie. Cała masa innych sposobów kontaktu z rzeczywistością czy sztuką. Np. nie słucha się już płyt. To znaczy płyt w całości. Bo nie tworzy się płyt. Bo istnieje nieustanny atak na naszą percepcję, sposób postrzegania, na naszą uwagę. Więc… nie możemy przestać, nie możemy się skupić, „Shallows” – „Płycizna” – to był tytuł książki opowiadającej o umysłowości ludzi w czasach internetu. Podstawowym modus operandi człowieka jest szukanie dostrzeżenia w oczach innych. To dobry mechanizm, ale dziś przestaje działać i przynosi szkody, frustracje, przykrości i temu podobne. Możemy (musimy?) wypracować sobie nowy modus-operandi. I na pewno to zrobimy, bo życie jest większe niż siły ciemności, przeciw niemu knujące 🙂 A wiersze są ok, i są pisane, i są czytane, choć z poziome jej różnie. Tyle, że na stronach internetowych, gdzie… Czytaj więcej »
Tak, nie tylko czytanie poezji ulega utracie – co świetnie Pan zresztą ujął. Tracimy znaczną część świata, jaki znaliśmy, a który oparty był na poszukiwaniu głębi. A to wymaga czasu i koncentracji. Dziś tyle rzeczy walczy o naszą uwagę, mamy tyle rozproszeń,sama się na tym czasem łapię, że chciałabym zrobić/doświadczyć to, to i jeszcze tamto. Gdy jednak się nad tym zastanowię, to w sumie w tych wszystkich możliwościach, których dziś jawi się prawie nieskończenie wiele, chodzi zwykle o kilka podstawowych dla człowieka spraw. Zgadzam się też, że musimy albo inaczej: powinniśmy wypracować sobie nowy modus operandi. Zresztą historia pokazuje, że każda epoka miała swój. A jednak teraz problemem jest jego zakotwiczenie. Co będzie jego podstawą? Jakie wartości, zasady? Ile będzie człowieka w człowieku? Nie wiem, ale może poeci-wieszcze, gdyby dziś… Czytaj więcej »