Kochani, potrzebuję pomocy. Zasypało mnie i zgubiłam drogę. To znaczy wyszłam wczoraj nad Ner i zasypał mnie saharyjski pył i do dziś nie mogę się odnaleźć.
Gdzie się nie obejrzę, tam widzę zapylone słońce i trawy, wszystko takie same, błąkam się jak norka.
Z dzikami nie mogę się dogadać, bo one jakieś takie dzikie, wilki patrzą na mnie spode łba, czekają pewnie, jak padnę, ale nie dam im tej satysfakcji, kruki krążą, też czekają, im też nie dam.
Próbowałam pytać kaczki o drogę, ale one też dziwne i całe w buraczkach (skąd tu buraczki?). Nawet sarny mnie obszczekały. A może to były dzikie psy?
Tego pyłu coraz więcej, może ja już na Saharze jestem? 🤔 Tylko skąd tam wilki, kruki, dziki i sarny?
Kurcze, chyba bajki mi się pomyliły. No i sami widzicie, co to pył, saharyjski oczywiście, robi z mózgu. 😉
A Wy jak tam, odkopaliście się?
A tak poza to wszyscy zdrowi i nad rozlewiskiem jak zwykle pięknie 😁. Serdecznie Was pozdrawiam ♥️
Super zdjęcia
Dziękuję 😊
Użyłem jednego z nich, jako ilustracji swojego tekstu na blogu, jak to nie jest ok, to proszę o sygnał. Wycofam.
Nie ma sprawy, nie musisz wycofywać 😁
[…] (wykorzystano zdjęcie z blogu: “Opowieści wędrowne“) […]
Pozdrawiam 😊