Rusałka kratkowiec siedział sobie bez ruchu na kwiatku i bujał się na wietrze z rozłożonymi skrzydłami.
Pomyślałam – model idealny, nie ucieka, szeroko prezentuje skrzydełka, nic tylko focić. Ale coś mi nie pasowało. Tak, ten bezruch, to całkowite poddanie się falom wiatru. Dotknęłam więc jego skrzydełka.
Był sztywny, jakby papierowy, wyschły. Był martwy. Pomyślałam – piękna śmierć dla motyla, nie w czyimś brzuchu, ale ot tak, zaśnięcie ze starości na wieki na kwiecie.
Dopiero w domu przeglądając zdjęcia, uświadomiłam sobie, jak bardzo się pomyliłam. To wcale nie była piękna śmierć. Biedny rusałka kratkowiec…
Przyjrzyjcie się tej fotce. Kogo tam jeszcze dostrzeżecie? Czyje białe okrągłe ciało? Czyje białopółprzezroczyste kończyny widać przy motylim tułowiu?
Tak, to ciało i kończyny pająka – kwietnika, po łacinie Misumena vatia, co oznacza znienawidzony! Jednym z jego ulubionych pokarmów są właśnie motyle.
Owszem, taki delikwent nie kończy w całości w pajęczym brzuchu, ale obezwładniony pajęczym jadem nieruchomieje, a wpuszczone do jego ciała pajęcze soki trawienne rozpuszczają go od środka, a pająk te upłynniony wnętrzności następnie wysysa.
I tak oto zostaje z motyla jedynie niestrawna powłoka, niczym mumia przyklejona do kwiatu. Reszty dokona czas, zamieniając powłokę w proch.