Jesień tego roku jakaś smutna. Ponuro jest, epidemicznie, a głowę zaprzątają myśli, co zrobić, gdy złapie nas COVID? Oczywiście leczeniem powinien zająć się lekarz, jednak wielu z nas z pewnością spróbuje także samodzielnie złagodzić, bywa że bardzo uciążliwe, objawy choroby.
Kwestia leczenia pacjentów z COVID nie jest łatwa, gdyż brak jest jednolitych standardów postępowania terapeutycznego. Wynika to m.in. z różnorodności objawów, zmienności ich nasilenia, dużej ich zależność od stanu zdrowia.
W doniesieniach „z frontu” pojawiają się jednak pewne wskazówki, co można próbować stosować, aby zapobiec lub przebieg COVID złagodzić.
Oczywiście nie piszę tu o ciężkim przebiegu choroby, wymagającym np. respiratora, lecz takim, kiedy nie ma wskazań do hospitalizacji (np. w powodu nasilonej duszności) i stosuje się leczenie ambulatoryjne, a objawy obejmują wysoką gorączkę, kaszel, bóle mięśniowe, zaburzenia węchu i smaku, ból gardła, czy katar.
Co możemy zastosować?
Wszystkie substancje, które poniżej wymienię, są dostępne bez recepty. Ich zadaniem jest łagodzenie objawów, zwiększanie odporności, zmniejszanie tzw. stresu oksydacyjnego, czy zmniejszenie ryzyka powikłań zakrzepowych.
Kwercetyna
O korzystnych właściwościach przeciwzapalnych, przeciwalergicznych, przeciwwirusowych, a nawet antynowotworowych tego flawonoidu, znajdującego się w wielu produktach spożywczych, jak np. jabłka, śliwki, czerwone winogrona, zielona herbata, kwiat czarnego bzu, czy cebula, pisze się już od dłuższego czasu, a ostatnie lata przyniosły istny wysyp badań nad kwercetyną.
W tym roku jednak, zdominowanym przez epidemię COVID, o kwercetynie zaczęto pisać, jako metodzie profilaktyki oraz wspomagania w leczeniu zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2. Szczególnie korzystne ma być połączenie kwercetyny i witaminy C.
O takim synergistycznym działaniu mówi m.in. praca z lipca 2020, pt. „Quercetin and Vitamin C: An Experimental, Synergistic Therapy for the Prevention and Treatment of SARS-CoV-2 Related Disease (COVID-19)„, której fragment cytuję poniżej (w tłumaczeniu na polski):
Aby nie rozwlekać ponad miarę tematu, od razu dodam, że z wcześniejszej praktyki stosowania kwercetyny w infekcjach wirusowych wynika, iż dawka kwercetyny to 500-1000 mg na dobę.
Na rynku jest kilka preparatów z kwercetyną, nie będę jednak wskazywała żadnego konkretnego, gdyż wpis ten nie może służyć reklamie jakiegokolwiek leku. Wybór konkretnego preparatu pozostawiam Wam.
Cynk
O korzystnych właściwościach cynku w profilaktyce infekcji także mówi się od dłuższego czasu. Wpływa on bowiem m.in. na odporność organizmu, a jego niedobory sprzyjają zakażeniom wirusowym.
Wstępne badania w związku z COVID, jak np. to omówione w artykule pt. „Lower zinc levels in the blood are associated with an increased risk of death in patients with COVID-19” wskazują, że obniżony poziom cynku w organizmie może korelować z większym ryzykiem zgonu z powodu zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2.
Przy dobrze zbilansowanej diecie w zasadzie nie powinno być niedoborów cynku, ale ile osób dziś tak naprawdę odżywia się zdrowo? No właśnie. Dlatego też w okresie szczególnego narażenia na ryzyko zakażenia lub kiedy już do niego doszło, można zastosować suplementację cynkiem.
Preparatów z cynkiem też jest co najmniej kilkanaście na rynku, ale – jak w przypadku kwercetyny – nie będę ich wymieniać. Podam tylko ewentualną dawkę cynku: może ona wynieść nawet do 100 mg na dobę.
To jest dużo, bo w normalnych warunkach zapotrzebowanie dobowe to ok. 10-20 mg na dobę i u niektórych osób (np. jak tak mam) takie dawki cynku mogą wywołać nudności, a nawet ślinotok, trwający do pół godziny.
By zminimalizować to przykre objawy, dobrze jest przyjmować preparat cyku podczas posiłku, a nie na czczo, i w dawkach podzielonych, np. 2 razy po 50 mg.
Witaminy
Odporność mają poprawiać dwie witaminy: wspomniana już witamina C, której obniżony poziom w organizmie zaobserwowano u chorych na COVID, oraz witamina D.
Co do skuteczności witaminy C w infekcjach zdania uczonych są podzielone, gdyż to, że jest jej w organizmie mało w przebiegu zakażenia COVID (jak wykazały badania opisane w pracy pt. Vitamin C levels in patients with SARS-CoV-2-associated acute respiratory distress syndrome , jeszcze nie świadczy o tym, iż jak będziemy ją suplementować, to uzyskamy poprawę.
Być może istotniejsze jest jej działanie, gdy jest podawana razem ze wspomnianą kwercetyną. W każdym razie, gdybym ja miała się leczyć na COVID, to witaminę C bym wzięła, nawet te 1000 mg dziennie.
Mniej kontrowersji, jeśli chodzi o odporność i profilaktykę infekcji, budzi witamina D. O niej (ale nie w kontekście COVID, tylko pod kątem jaką wybrać), pisałam TU: link).
Ale i w przypadku witaminy D sprawa nie jest zupełnie oczywista, a na razie jest jeszcze zbyt mało danych, aby powiedzieć, że suplementacja witaminą D zmniejsza ryzyko zgonu z powodu COVID.
Jednak nie tylko o zapobieganie zgonom przecież chodzi. Ważne też jest, by łagodzić przebieg choroby, a nawet zapobiegać zakażeniu. Jedno z najnowszych badań na temat witaminy i COVID (artykuł pt. „Role of vitamin D in preventing of COVID-19 infection, progression and severity”, który ukazał się 13 października br.), wskazuje, że:
W jakiej dawce więc przyjmować witaminę D w trakcie zakażenia? Zalecenia mogą być różne, ale dawka może wynieść nawet 4-6 tys. jednostek na dobę. U osób otyłych może być nawet więcej – do 8-10 tys. jednostek na dobę.
Inne preparaty
Bardzo dokuczliwe są takie objawy jak: suchy kaszel, wysoka gorączka, bóle mięśniowe. Wielu chorych skarży się, że te objawy bardzo słabo reagują na leczenie. Czego można jednak spróbować?
W gorączce i bólach – paracetamol. Jeśli jest nieskuteczny, wówczas można spróbować pyralginę (trzeba koniecznie pamiętać o uczuleniu na nią!).
Przy gorączce i suchym kaszlu może być pomocny paracetamol z kodeiną.
Gdy kaszel jest suchy, mogą też zadziałać preparaty z N-acetylocysteiną, która zmniejsza stres oksydacyjny (a tym samym objawy zapalenia) i ma właściwości zmniejszające krzepliwość krwi. A to ma znaczenie, albowiem jak wykazują obserwacje, wiele powikłań w przebiegu COVID wynika z pojawiania się w drobnych naczyniach mikrozakrzepów.
Niezwykle ważne jest też nawadnianie, które powinno uwzględniać m.in. straty związane z gorączką i poceniem się, przyśpieszonym oddechem, biegunką itd. Z reguły będzie to kilka litrów wody dziennie. Rano mocz powinien być jasny, słomkowy, jeśli jest ciemniejszy, może to świadczyć o odwodnieniu. A to sprzyja niekorzystnemu zagęszczeniu krwi, którego zdecydowanie chcemy uniknąć.
Jak się okazuje ważna też jest pozycja w jakiej, mając COVID, powinno się spać/leżeć. Mianowicie obserwacje wykazały, że wentylację płuc (chodzi o ich dolne, tylne segmenty) poprawia spanie na brzuchu, które zmniejsza uczucie duszności i powikłania związane z upośledzeniem wentylacji.
I wreszcie ważna też jest higiena jamy ustnej. Niektórzy zalecają nawet płukanie jej płynami odkażającymi, a także ssanie popularnych tabletek na gardło z 8-hydroxychlorichiną.
W przypadku zaburzeń węchu i smaku, gdy towarzyszy temu suchość w jamie ustnej, przydatna może się okazać tzw. sztuczna ślina, czyli aerozol zawierający mucynę. W przypadku bólu gardła spowodowanego suchością można stosować preparaty – także w aerozolu – zawierające witaminę A i E.
Uwagi końcowe
Oczywiście ta lista nie wyczerpuje różnych możliwości profilaktyczno-terapeutycznych. Wciąż badane są nowe subhastacje.
Np. w maju ukazało się badanie (opisane w artykule pt. „Symptomatic Protective Action of Glycyrrhizin (Licorice) in COVID-19 Infection?” nad zastosowaniem lukrecji (licorise), składnika wielu tradycyjnych chińskich leków, która może wpływać na receptor ACE-2. A to właśnie ten receptor sprzyja wnikaniu wirusa SARS-CoV-2 do organizmu i lukrecja miałaby to wnikanie ograniczyć, działając także przeciwzapalnie. Oczywiście, twardych dowodów jeszcze na to nie ma.
Poza tym, że wciąż trwają liczne badania nad przeróżnymi substancjami, to także sami chorzy „wypróbowują” na sobie różne preparaty, byle tylko uwolnić się od objawów, złagodzić przebieg i skrócić czas choroby. Każdy też z nas ma też jakieś swoje (albo babcine), wypróbowane metody, stosowane w infekcjach wirusowych.
Jednakże przy COVID niezwykle ważne jest, aby nie przegapić momentu, gdy trzeba będzie wkroczyć z bardziej skomplikowaną farmakoterapią, leczeniem tlenem, czy wręcz podłączeniem do respiratora.
Tutaj niezwykle ważnym objawem, na który należy być wyczulonym, jest duszność. Co prawda jest to objaw subiektywny, ale można próbować go zobiektywizować. O duszności może np. świadczyć to, że mówiąc coś, przerywamy zaledwie po kilku słowach dla zaczerpnięcia tchu.
Duszność (jeśli nie jest efektem np. napadu lękowego) wskazuje na niedotlenienie organizmu, a to można już zmierzyć, nawet w warunkach domowych, stosując tzw. pulsoksymetr. I nie potrzeba tu skomplikowanego urządzenia, wystarczy pulsoksymetr napalcowy, dostępny w sklepach medycznych (także przez Internet) już za sto kilkadziesiąt złotych. Co ważne, jest to sprzęt wielorazowy.
Taki pulsoksymetr mierzy tzw. saturację, która prawidłowo powinna wynosić 95-98%. U palących będzie nieco niższa, ale generalnie nie powinna wynosić mniej niż 90%. Saturacja poniżej 90% świadczy o niewydolności oddechowej i może być już wskazaniem do tlenoterapii, czego ani Wam, ani swoim bliskim, ani sobie nie życzę.
Dbajmy więc o siebie, szczególnie o naszą odporność, i bądźmy więc zdrowi, bo przed nami jeszcze wiele cudownych wędrówek, np. po lasach, do których nieustająco zachęcam. Także teraz i to właśnie w czasie epidemii, bo las to samo zdrowie, także psychiczne, o czym pisałam niedawno tutaj: Gdy dopadają Cię lęki lub depresja, uciekaj w las!
Uwaga!
Przygotowując ten artykuł, dołożyłam wszelkich starań, aby materiał był rzetelny. Należy jednak pamiętać, że wiedza na temat COVID jest wciąż mała, badania trwają, a czas przynosi coraz to nowe obserwacje. Ponadto każdy może na dany preparat zareagować inaczej i nie u każdego, biorąc pod uwagę przeciwwskazania, można je stosować. Dlatego, choć te substancje są dostępne bez recepty, najlepiej ich przyjmowanie skonsultować ze swoim lekarzem. Choćby przez telefon.
Bardzo ciekawy tekst. W sobotę jadę do brata, który jest już dzięki Bogu po covidzie i polecę mu ten artykuł. Oczywiście zawiozę mu wspomniane preparaty. Sok z kwiatu czarnego bzu robiłam sama.😏👍
Dziękuję i pozdrawiam
P.S. tatarkę skosiłam w sobotę, kasza powinna być pod koniec przyszłego tygodnia.
Super, cieszę się, że brat, jak mniemam, czuje się już dobrze :-). Sok z czarnego bzu – rewelacja. Moja Babcia Zosia też go zawsze robiła. PS. A kaszy już się nie mogę doczekać :-). Serdeczności i zdrówka.
DZIE-KU-JE !!!
Bardzo proszę 🙂