Sezon na jesienno-zimowy bushcraft uważam za otwarty. Ta pora zresztą moim zdaniem nadaje się do tego lepiej niż upalne lato.
Dziś pogoda dopisała. Koło południa zza chmur wyszło słońce, zabarwiając brunatne szarości listopada złoto-miodowym odcieniem. Nie mogłabym więc usiedzieć w domu.
Najpierw więc była wędrówka, potem posiadówka – oczywiście tradycyjnie musiała być kawa, jajeczniczka na bekonie i do tego chleb z masłem, a następnie sjesta w hamaku wśród brzóz. Bushcraft pełną gębą, choć bez noclegu.
W drodze powrotnej czekała na mnie nagroda. Na patyku nad wodą siedział sobie zamyślony zimorodek. Dojrzałam go najpierw z daleka, a potem udało mi się go podejść nieco bliżej i cyknąć fotkę z profilu.
Co tu się rozpisywać, po prostu uwielbiam takie dni – bez pośpiechu, w naturze, wtedy wszystko jest proste i na swoim miejscu.
Naturalny porządek rzeczy.
Hej, ja też robię sobie biwaku i zdecydowanie bardziej lubi ten czas jesienny niż letni. pozdrawiam
Super biwaków życzę 😁