Miewam takie nastroje, gdy w sobie czuję pustkę, a nad sobą chmury. Na niczym wówczas skupić się nie potrafię, a czas przecieka przez palce. To tylko pogłębia moją frustrację, że kolejny dzień zmarnowany, a przecież nie wróci.
Dziś też tak mam. By jakoś sobie z tym poradzić, zająć czymś ręce i myśli, zaczęłam przeglądać tomiki wierszy, jakie mam na półce w sypialni. Sięgnęłam po jeden z nich – „Sercopis” Marka Kubickiego.
Dlaczego po ten? Może z uwagi na okładkę, na której jest namalowane czarnym atramentem serce? Jego poszarpane kontury, poprzerywane, chaotyczne linie niczym naczynia wieńcowe i gdzieniegdzie plamy, a w środku biel okładki – oto duchowy stan mojego mojego serca dziś – pomyślałam.
Choć znam ten tomik dobrze, dziś zajrzałam do niego ponownie, bo poezja ma to do siebie, że można ją wciąż czytać na nowo. I na nowo odkrywać. Otworzyłam książkę na chybił-trafił i natrafiłam, nie chybiłam, na wiersz „Droga”, który zaczyna się tak:
Na mapę życia co rano spoglądam,
sprawdzam azymut, drogę do mych pragnień
a dla otuchy w plecaku zabieram
mieszek nadziei i kilka okamgnień.
Pomyślałam, jakie są moje pragnienia? I może te moje pustko-chmurne nastroje to taki sygnał, że rozmijam się ze swoimi pragnieniami?
A potem otworzyłam na wierszu „Twój Anioł”. Ten zaczyna się tak:
Ja poprowadzę cię przez życie,
odgarnę chmurne myśli z czoła,
pomocną rękę zawsze podam,
wystarczy tylko, że zawołasz.
Wierzysz, że są Anioły? Ja tak. Tylko chyba ostatnio o tym zapomniałam. Zupełnie jakbym chciała ze wszystkim dać sobie radę sama. Sama, sama… No właśnie, sama…, a przecież nie dam sobie rady ze wszystkim sama, nikt sam sobie rady nie daje. Potrzebuje innych ludzi, a kto wierzy w anioły to także ich.
I tak przeglądałam kolejne wiersze z tomiku „Sercopis” Marka Kubickiego. Wiersze o miłości, nadziei, o Bogu, szukaniu, szczęściu, ojczyźnie, życiu i umieraniu, o po prostu ludzkiej egzystencji, wiersze nostalgiczne, mądre, bez zadęcia, takie od serca, bo jak sam tytuł wskazuje – sercem pisane.
I zrobiło mi się lepiej. Może dlatego, że poczułam z Autorem „Sercopisu” taką zwyczajną międzyludzką więź – wspólnego, ziemskiego człowieczego losu cudownie poetycko ujętego. Nie jestem sama. Nikt z nas nie jest sam.
Marku, dusza pięknie Ci podpowiada. Dziękuję za Twój tomik „Sercopis”.