Słońce! Błękit nieba! Pogoda jak marzenie. Kilka godzin w terenie, ale ja wciąż jestem nienasycona.

Są takie chwile podczas wędrówek, które im więcej się nimi napawam, tym bardziej czuję się nienasycona.

To jest wtedy, gdy siedzę pod drzewem, nade mną rozpościera się błękitne niebo, przede mną łąka, na twarzy czuję lekkie podmuchy ciepłego wiatru, dookoła mnie falują rozświetlone słońcem trawy. Delikatnie szumią. Zamykam oczy, nieruchomieję. Pas ciszy, jaki mnie początkowo otaczał, znika. Przestrzeń zaczyna się wypełniać odgłosami zwierząt. Nie widzę ich, ale czuję ich obecność. Są coraz bliżej. Wiem, że nie zrobię im zdjęcia, a jednak zapisuję je w sobie. Jestem częścią natury. I jestem nienasycona.

To jest też wtedy, gdy stoję dłużą chwilę po środku łąki niczym samotne drzewo, zadzieram głowę i spoglądam w niebo. Wypatruję ptaków. Gdzieś wysoko szybuje myszołów, z innej strony nadlatują żurawie. Marzę, aby podleciały bliżej. Tak się nie dzieje, ale nie czuję smutku. Jestem częścią natury i jestem nienasycona.

To jest też wtedy, gdy idę. Nie spieszę się, idę krok za krokiem, cichutko jak to tylko możliwe, zaglądam w nowe ścieżki, ciekawa, co jest za drzewem, zakrętem, pagórkiem, zakolem rzeki, kępą mokradła. Co się pojawi na mojej drodze? Na czyjej drodze stanę ja? Nie wiem. Jestem częścią natury i jestem nią nienasycona.

A potem miewam sny.

Dziś był taki dzień pełen nienasycenia. Piękny dzień.

A jakie będą sny?


Nad Nerem










 

Wędruję, piszę i fotografuję, by oswajać przemijanie i inspirować do wędrówek, gdyż każdy czas jest dobry, aby ruszyć w świat. “Opowieści Wędrowne” to blog o tym, co możesz znaleźć, będąc w drodze.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments