Trochę glonów, trochę grzybni i podłoże, oto przepis na porosty. Te organizmy złożone oparte na symbiozie, to prawdziwi pionierzy życia.
Na Ziemi pojawiły się ponad 400 milionów lat temu, czyli przed roślinami naczyniowymi takimi jak np. drzewa. Dziś zasiedlają nawet najbardziej trudne miejscach, zresztą tym chętniej, im mniej jest innej roślinności, która potrafi je zagłuszyć.
Zimą porosty pięknie ubarwiają pozbawione liści drzewa, otulając pnie i gałęzie czym futerka. Gdy jest susza, przechodzą w stan uśpienia, wilgoć sprawia, że na nowo odżywają.
Nie przeszkadzają im ani niskie, ani wysokie temperatury. Ale mają jednego wroga – zanieczyszczenia powietrza. Ponieważ reagują na nie w przewidywalny sposób, np. zmieniając barwę lub – niestety – ginąc, służą jako wskaźnik zanieczyszczenia.
Niektóre z porostów, jak np. płucnica islandzka, mają właściwości lecznicze. Inne jeszcze, jak np. mąkla tarninowa, mają zastosowanie w kuchni.
Dla mnie jednak porosty przede wszystkim są piękne i bardzo fotogeniczne.
Ps. Wkrótce napisze trochę więcej o porostach, bo są naprawdę fascynujące. Będzie też sesja zdjęciowa z porostami w roli głównej.
Oj tak, porosty mają swój niepowtarzalny urok. Zresztą Twoje zdjęcia pięknie go oddają!
Dziękuję 😊