Przybądź nam miłościwa Pani ku pomocy – zabrzmiały mi w uszach Godzinki, gdy ruszyłam truchtem ku wschodzącemu słońcu. Na twarzy poczułam jasność i ciepło, a w sercu radość.
I pomyślałam: Boże, dziękuję Ci, że chodzę, biegam, widzę, słyszę, czuję, doświadczam smutków i radości, dziękuję, że żyję. Tak po prostu.
W ten oto sposób przywitałam dzisiejszy dzień, choć to poniedziałek, a poniedziałków się nie cierpi, mój poranek był piękny.
Wstałam o szóstej i poszłam biegać, czego o tej porze i na swoim osiedlu nie robiłam jeszcze nigdy.
Z dyktafonu włączyłam sobie Godzinki, które od czasu pielgrzymek do Częstochowy po prostu uwielbiam, i zatopiłam się – w modlitwie duchem, w wysiłku fizycznym ciałem.
Wystarczyło 20 minut, a w przeliczeniu na Godzinki – ich dwie trzecie, bym poczuła się lżej – w całości.
Ten poranek był zupełnie dla mnie nietypowy. Przynajmniej jak dotychczas, bo ostatnie kilka lat bywało trudnych, a ostatnie miesiące, a w zasadzie tygodnie nawet bardzo.
Ale to właśnie trudności powodują, że zastanawiamy się nad swoim życiem.
Ja też to czyniłam od jakiegoś czasu i efekt jest taki – zaszła we mnie zmiana. Nie będę opisywać w szczegółach, jaka to zaszła zmiana, ale jej kierunek jest jasny – od chaosu ku porządkowi, od rozproszenia ku skupieniu, od wielości, do tego, co rzeczywiście ważne.
A to wymaga pracy nad sobą.
I dziś był mój pierwszy dzień kolejnego etapu tej zmiany. I wiem, że dopóki żyjemy, możemy się zmienić. Dlatego dziękuję Ci Boże, że żyję.
Wiesz, że tyle lat a własnie sobie uświadomiłem, że praktycznie znam na pamięć pokaźna część tej modlitwy. Oby wiecej takich poranków. 🙂
Dziś był kolejny, mam nadzieję, że staną się już u mnie zwyczajem. Nawet jesienią, gdy przyjdzie gorsza pogoda, a może i zimą? Zobaczymy 🙂
Pozytywny i motywujacy wpis . Dzieki 🙂
Dziękuję 🙂
Podobno tak właśnie działa siła medytacji 🙂 Nie ważne, czy się modlisz do swojego boga (Boga, Buddy, w zależności od wyznania/filozofii), czy po prostu przez przynajmniej te 10 minut jesteś sama ze sobą, tu i teraz, ale robisz to systematycznie, to dzieją się cuda! 🙂
Oj, dzieją się, dzieją 🙂
Od czasu, kiedy stanęłam w obliczu śmierci, codziennie witam tak każdy dzień. Doceniam każdą chwilę i łapie życie garściami
To prawda, tak dramatyczne doświadczenie zdecydowanie zmienia nas. Życzę jeszcze mnóstwa chwil i pełni życia 🙂
Mocno Cię ściskam i trzymam kciuki za Twoje Nowe Życie. Widzę, że jesteśmy na tej samej drodze „od chaosu ku porządkowi, od rozproszenia ku skupieniu, od wielości do tego, co rzeczywiście ważne.” Pięknie to napisałaś…
🙂 idziemy dobrą drogą 🙂