W oczekiwaniu na pociąg, usiadłam na skwerku przy dworcu PKP w Kolumnie. Miejsce było wygodne – ława jako stół i pniak do siedzenia.
Wyjęłam termos, nalałam sobie gorącej jeszcze herbaty i zamyślona chrupałam krakersy, nie zwracając uwagi na otoczenie. Dochodził wieczór.
W pewnym momencie odwróciłam głowę, gdyż poczułam na sobie czyjś wzrok. Rzeczywiście, na chodniku stała kobieta, mniej więcej po sześćdziesiątce, i przyglądała mi się z dziwną miną.
– Czy coś się stało? – zapytałam po dłuższej chwili wzajemnego wpatrywania się.
– Tak tu pani siedzi pod dworcem i je, pomyślałam, że może jest pani bezdomna. A ja mam dwa pokoje, więc mogę panią przygarnąć.
– Nie, nie jestem bezdomna, mam gdzie mieszkać – odparłam zaskoczona propozycją zupełnie obcej kobiety. – Ja fotografuję – dodałam, by wyjaśnić moją obecność w tym miejscu.
– A co pani fotografuje? – zapytała kobieta, jakby nie dowierzając.
– Przyrodę, las… – odparłam.
– Tu, w Kolumnie? – zapytała zdziwiona. – A co tu jest do fotografowania?
– No właśnie las, dziś byłam na przykład w uroczysku Biały Ług…
– No tak, las jest, ale ja tu mieszkam dziesięć lat i nic ciekawego nie widzę. A do lasu czasem chodzę, szyszki zbieram, bo są dobre na podpałkę.
– A dla mnie są tu ciekawe miejsca…
Kobieta nie dała mi dokończyć i jakby tłumacząc się, znowu nawiązała do mojej „bezdomności”.
– Nie zauważyłam wcześniej, że ma pani profesjonalny aparat – rzekła, wskazując wzrokiem na leżący na ławie sprzęt. – I gdy tak panią zobaczyłam, to pomyślałam, że nie ma gdzie pani mieszkać, ale rzeczywiście pani fotografuje.
– Mam gdzie mieszkać, czekam teraz na pociąg do Łodzi. Tam mieszkam.
– To do widzenia – rzekła kobieta i odeszła.
A ja pomyślałam sobie, jak ja muszę wyglądać, wracając z lasu, skoro obce kobiety chcą mnie przygarnąć, podejrzewając o bezdomność i dopiero profesjonalny sprzęt przekonuje je, że jest inaczej.
Chyba muszę to przemyśleć 😁.
🙂
😁😁 tak było