Fruwają, pełzają, skaczą lub zwyczajnie chodzą. Owady wszelkiej maści, mięczaki, pajęczaki – niepozorni mieszkańcy łąk i lasów mają teraz swój czas.
Ostatnio znów bardziej niż ptakom przyglądam się łąkowej drobnicy. Może dlatego, że upał jakby wypłoszył ptaki – bardzo rzadko je widuję i prawie ich nie słychać. Dużych zwierząt też jak na lekarstwo, zapewnie siedzą gdzieś głęboko w lesie, w którym jest niższa temperatura i panuje gęsta cisza.
Pełne życia są natomiast łąkowe trawy – koniki polne, motyle, trzmiele i wszelkie inne owady korzystają z lata, by się najeść i rozmnożyć. Jednym słowem niepozorni mają swój czas stołu i łoża.
Niepozorni: ślimak
Szedł sobie nieśpiesznie, badając czułkami otoczenie, pokonując w swoim tempie napotkane przeszkody i znacząc ślad na ścieżce. Ot, po prostu ślimak. Zwykły mięczak.
A może niezwykły? Bo tak na marginesie, to… właśnie na marginesach średniowiecznych angielskich manuskryptów z XIII i XIV wieku pojawiają się zaskakujące rysunki ślimaków. I to nie byle jakich, bo w otoczeniu walczących z nimi rycerzy w lśniącej zbroi.
Do tej pory nie udało się jednoznacznie wyjaśnić znaczenia tych rysunków. Dla jednych historyków ślimaki reprezentują tu Longobardów, dla innych walka rycerzy ze ślimakami to symbol konfrontacji między możnowładcami a biedotą. Są też wyjaśnienia religijne.
Jak się okazuje, nawet zwyczajny ślimak może mieć wiele odniesień. A on i tak sobie idzie w swoim powolnym tempie.
Niepozorni: trzmiel
Buszujący w kwitnącym łopianie, czyli trzmiel na wypasie, zawsze wywołuje u mnie uśmiech. Dlaczego?
Bo za każdym razem, gdy go widzę, przypominam sobie powiedzenie, że naukowcy zbadali, iż siła nośna skrzydeł trzmiela jest zbyt mała, aby unieść jego ciało, ale na szczęście trzmiel o tym nie wie.
Jak dla mnie, jest to kwintesencja nie przejmowania się ograniczeniami i wzlatywania ponad nie. Można? Można.
Może dlatego uwielbiam trzmiele, te włochate latające kuleczki, i gdy je widzę, chętnie bym je pomyziała po futerku. Uwielbiam też kwitnący łopian, który kojarzy mi się z beztroską i zabawą.
Niech żyje lato!
Niepozorni: zmięk żółty
Ich ciałka wyraźnie odcinały się od nawłoci. Zajęte sobą, nawet nie zamierzały uciekać, trwały w uścisku mimo bliskiej obecności obiektywu aparatu, jednym słowem zmięk żółty w akcji.
Po powrocie do domu znalazłam taka oto o ich zwyczajach godowych informację:
No i jak tu nie lubić owadów?
Niepozorni? O nie! Czyli motyle!
Nie sposób nie zauważyć na łące motyli, wręcz przeciwnie, od razu rzuca się w oczy ich brak. Jest wtedy na łące jakoś pusto i smutnawo.
Kochajmy więc motyle, bo jest ich coraz mniej. Przynajmniej ja takie odnoszę wrażenie.
Niepozorni: koniki polne
Było ich całe mnóstwo, szczególnie na dobrze nasłonecznionych śródleśnych łąkach. Wyskakiwały spod butów niczym pchły. I cudnie grały. Jeden przez drugiego. Jakby nic innego nie chciały robić.
Do tej ich cechy, czyli nieustającego grania, nawiązuje bajka La Fontaine:
Lecz przyszła zima, śniegi, zawieruchy – gorzko zapłakał biedaczek: gdybyż choć jaki robaczek. Gdyby choć skrzydełko muchy wpadło mi w łapki, miałbym bal nie lada!
To myśląc, głodny, zbiera sił ostatki, idzie do mrówki sąsiadki i tak powiada: – Pożycz mi, proszę, kilka ziarn żyta. Da Bóg doczekać przyszłego zbioru, oddam z procentem – słowo honoru!
Lecz mrówka skąpa i nieużyta (jest to najmniejsza jej wada) pyta sąsiada:
– Cóżeś porabiał przez lato, gdy żebrzesz w zimowej porze?
– Śpiewałem sobie – konik odpowiada. – Więc za to tańcujże teraz, nieboże!
„Konik polny i mrówka”, Jean de La Fontaine, na podstawie bajki Ezopa
cdn.