Była noc. Granatowa. Stałam nad brzegiem jeziora. Jego tafla była nieporuszona, wiatr dawno poszedł spać. Ja nie mogłam zasnąć. Stałam tak i patrzyłam w dal na ledwie widoczną linię, oddzielającą niebo od wody. A może łączącą je ze sobą? Trwało to jakiś czas. A ja nie chciałam dłużej czekać. Zrobiłam krok, potem drugi i kolejne. Dwa księżyce
Woda była ciepła i miękka. Gdy sięgnęła mi piersi, zaczęłam płynąć w stronę horyzontu. I wciąż patrzyłam. Jest!
Zza jego linii zaczął wyłaniać się srebrzysty, krągły kształt. Ja sunęłam ku niemu, on ku mnie, coraz to większy i większy.
Oczy, nos, usta, były już wyraźnie widoczne na jego tarczy. Księżyc. Tak miał na imię i wyraźnie mi się przyglądał. Zbyt wyraźnie, jakby swym srebrzystym światłem chciał mnie prześwietlić na wylot.
Zapragnęłam zawrócić, zapragnęłam zniknąć mu z oczu, schować się przed nim, ale byłam już na środku jeziora i brzeg, z którego odpłynęłam, nagle zniknął.
Przede mną była tylko jedna droga i jedno rozświetlało ją światło. Światło ogromnego Księżyca.
Spojrzałam mu prosto w twarz. Jego broda dotykała wody, jak moja, oczy jego były szeroko otwarte, jak moje, a usta rozchylone w zdziwieniu – jak moje.
Jak moje…
Bo to była moja twarz.
Poczułam niepokój.
–
–
Obudziłam się w środku nocy. To tylko sen – pomyślałam. Ale wiedziałam, że to jest jeden z tych snów, których się nie zapomina. I nie zapomniałam go do dziś, choć minęło ponad 30 lat.
Tak, wtedy pytałam samą siebie – cóż może oznaczać ten sen? I nie udzieliłam sobie wówczas odpowiedzi. Ale innych nie pytałam – ani psychoanalityka, bo do takowego nie chodzę, ani wróżki, bo też nie korzystam. Podobnie jak z senników.
Nie udzieliłam sobie wówczas odpowiedzi…, ale i dziś jej nie znam. Bo to tylko sen. I niech tak zostanie.
–
–
Stałam nad brzegiem stawu. Dzień ustępował nocy. Wiatr szedł spać, smyrając powierzchnię wody. Ta lekko się jeszcze zmarszczyła i po chwili wygładziła swoje oblicze. Cisza.
Porastające brzegi stawu wysokie trawy ciemniały, niebo granatowiało. Na nim, srebrno-złotawą barwą coraz mocniej rozświetlał się Księżyc.
Stałam i patrzyłam.
To działo się naprawdę.
Wczoraj.
Czułam spokój.
Księżycowy wieczór nad Lublinkiem
Też kiedyś miałam sen, że pływam nocą w jakiejś wodzie. Bałam się. Sny to dziwna rzecz. Ja wielu wolę nie pamiętać.
Ja chciałbym pamiętać swoich snów jak najwięcej. Niestety, zwykle są ulotne. Nawet kiedyś marzyłam, by ktoś wymyślił nagrywarkę snów 😊
Boisz się, że mogą coś oznaczać, czego nie chcesz wiedzieć?