Czasem wystarczy słowo, by zrodził się pomysł. Zaczęło się od mojego zdjęcia lasu, jaki szczególnie lubię, pod którym na FB pojawił się komentarz koleżanki Madzi.

Jej skojarzenie brzóz jako panien młodych i sosen jako żałobników, okazał się dla mnie inspirujący. I tak zrodziła się bajkopowiastka rymowana „Trzy siostry bladolice i czar Jagodnej Polany”.

A oto ona:


Trzy siostry bladolice i urok Jagodnej Polany

Trzy siostry bladolice wstały wczesnym rankiem,

by swym narzeczonym zrobić niespodziankę.

Nie mówiąc nikomu, udały się w las,

zebrać zamierzały dzban jagód na czas.

A czas był na jagody czarne i soczyste,

co kusiły smakiem, kształtem i połyskiem.

*

Szły siostry bladolice po wilgotnym mchu,

szły w ciszy, przecierając z oczu resztki snu.

Szły tak coraz głębiej i głębiej w tę knieję,

rozmyślając zazdrośnie, która szybciej zerwie

jagód słodkich dzban, i każda marzyła:

*

Ach, to będę ja! To mnie spotka nagroda za upór i trud,

ja cudu dokonam, zbiorę jagód w bród

I narobię wina – tym swego uraczę,

będzie kochać mnie stałe, teraz, jutro, zawsze,

a ja będę młoda i, jak żadna inna,

piękna będę zawsze i zawsze niewinna.

*

Szły siostry bladolice, zerkając spod rzęs,

każda w bok chciała czmychnąć, by pierwszą być, gdzie

Jagodna Polana, tak miejsce to zwą, rozpościera się w lesie,

a magiczne jagody rosną w wielki krąg.

Zbierać trzeba je rankiem tylko w biały dzban,

mogą zbierać je ci z sercem czystym jak

krople leśnej rosy, co w słońca promieniach

mgiełką się unoszą, by zniknąć bez śladu,

świat przy tym odmienić.

*

Szły siostry bladolice dobrą już godzinę,

coraz bardziej chmurne, ze skwaszoną miną,

aż doszły do rozstajów wątłych ścieżek trzech,

tu postanowiły – rozdzielimy się,

gdyż każda pomyślała: Znajdę drogę sama

i wnet nazbieram jagód do swojego dzbana.

*

Głośno jednak rzekły, najpierw Złotowłosa:

Ja pójdę na lewo, tak gdzie rosną wrzosy,

i poczekam na was, czesząc moje włosy,

przecież wy mi siostry kochane, jedyne,

razem nazbieramy jagód w jedną chwilę.

A potem wrócimy zanim kur zapieje,

razem pokonamy tę głęboką knieję.

*

A Karminousta tak odrzekła siostrze:

– Ach, jakże mi lekko w sercu i radośnie,

gdy te słowa prawisz, więc w prawo wyruszę,

też was nie zostawię i poczekam, tusząc,

że wnet się pojawicie, siostry me z rodziny,

nim trzy razy ust swoich podkreślę karminy.

*

I Zielonooka obietnicę dała:

– Moje drogie siostry, czuję się wezwana,

by się opowiedzieć, w którą ruszę stronę,

więc ja prosto pójdę, gdzie dęby zielone jak kolor mych oczu,

te będą wypatrywać za każdziutką z was,

bośmy siostry rodzone przecie, nie inaczej.

A jak już będziemy na Jagodnej Polanie,

zbierać razem zaczniemy, aby wrócić raniej.

*

Ruszyły bladolice, każda swoją drogą,

szły szybko ani myśląc, by czekać za drugą tam,

na Polanie Jagodnej, gdzie jagód krąg rośnie,

by razem je zebrać w trzy dzbany, radośnie,

i wrócić do domu, i cieszyć się szczęściem,

siostrzaną miłością, dobrym narzeczeństwem.

*

Tak bardzo się spieszyły siostry bladolice,

By dzban swój napełnić, nim zrobi to druga,

Że nie zauważyły, jak zwiodła je struga,

a ścieżki splątane cień otoczył smugą.

Mgły, zamiast rzednąć, przedziwnie gęstniały,

Las, zamiast jaśnieć, ciemniał niebywale,

Mchy miejsca ustąpiły mokradłom i torfom.

I siostry kluczyły w tę i tamtą stronę,

To w prawo, to lewo, to jak nie bądź prosto.

Żadna nie wiedziała, gdzie jest i gdzie była,

wszystko takie samo było dookoła:

straszne i ponure, bez jutra i wczoraj.

*

Aż wreszcie głos w każdej donośnie zawołał

sumieniem obudzonym samotną rozpaczą:

Siostrzyczki kochane, niechaj mi wybaczą serc waszych okruchy,

już was nie zostawię, ja Złotowłosa, ja Zielonooka, ja Karminousta,

bądźmy zawsze razem, choćby dzban był pusty.

I las się ulitował nad losem sióstr bladolic.

*

By wiecznie nie błądziły przez leśne ostępy,

ścieżki ich się spotkały w samym środku kniei.

I odtąd stoją razem, blisko, ramię w ramię,

siostry bladolice w smukłe brzozy zmienione,

otoczone sosnami, co niczym żałobnicy nucą smętne pieśni,

pokrywają się rankiem kroplami rosy leśnej,

a ludzie mówią, że to płaczą siostry,

z radości i żalu, jak to w życiu bywa, które nie jest proste.

*

Lecz są też tacy, co snują zgoła opowieści inne,

że łzami swymi trzy bladolice dzban pragną napełnić,

by zły urok prysł i razem z lasu mogły wreszcie wyjść

i do domu wrócić. Lecz dzban wciąż pusty.

Co łzawa rosa w nim się zbierze o świcie,

to w promieniach słońca w mglistość się zamienia,

by wnet się bez śladu rozpłynąć, niewinnie.

A świat się nie zmienia, ni trochę nie zmienia.

*

A Jagodna Polana? Gdzieś jest w ciemnym lesie,

gdzie mchy się ścielą zielonym dywanem.

Tam czas jest na jagody czarne i soczyste,

co kuszą wciąż smakiem, kształtem i połyskiem.

Chcesz spróbować? Wpierw w serce swe zajrzyj,

czy niewinne, czyste.


PS. No dobra, morał tej rymowanki pewnie mogłam sobie darować :-). Ale kto chce, niech go przyjmie, a kto nie, niech odrzuci.


Oto fotka lasu, jaki szczególnie lubię, a która spowodowała inspirujący dla mnie komentarz koleżanki Madzi.

Trzy siostry bladolice i urok Jagodnej Polany


 

Wędruję, piszę i fotografuję, by oswajać przemijanie i inspirować do wędrówek, gdyż każdy czas jest dobry, aby ruszyć w świat. “Opowieści Wędrowne” to blog o tym, co możesz znaleźć, będąc w drodze.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments