Rzeka. Każda gdzieś na swój początek i koniec, a jednak wciąż płynie. Zmienia się i czyni zmiany w otoczeniu.
Czasem jest cicha, a czasem gwałtowna, ujarzmiona i tak szuka swej drogi.
Rozlewa się w morzu i powraca. Oto Rzeka Powrotu. Metafora? Owszem.
RZEKA POWROTU
– A dokądże płyniesz, rzeko?
– A płynę daleko, daleko…
– Co niesiesz z nurtem na fali?
– A niosę wspomnienia z oddali.
– A skądże swój bierzesz początek?
– A w ziemi ma źródło zaczątek.
– A gdy twój koniec już bliski?
– To wpadam do morza po wszystkim.
– Nie szkoda więc trudu twojego?
– Nie, bo wracam do Źródła przez Niebo.
Lipnicka śpiewała o rzece. W końcowym fragmencie ja bym napisał tak:
– A skądże swój bierzesz początek?
– A w ziemi jest źródła zaczątek.
– A gdy twój koniec już bliski?
– To wpadam do morza po wszystkim.
– Nie szkoda więc trudu twojego?
– Nie, bo przepłynę przez Niebo.
🙂
Też może być, ale wolę swoją wersję😁, bo odwołuje się do Źródła, a to jest tu ważne