– Czego szukasz? – zapytało Szczęście.
– Ciebie! – odparła Ona, wpatrując się w Szczęście z niedowierzaniem. Tak długo go szukała, że prawie straciła Nadzieję, iż je spotka. A teraz, widząc je na swej drodze, czekała, aż poczuje to Coś, czego tak bardzo pragnęła. Ale poczuła tylko Nic.
– Szkoda, że Nic jest między nami – powiedziała zrezygnowana. – Nic nie pozwala mi Cię dotknąć, a tak bardzo chciałabym Cię, moje Szczęście, wreszcie przytulić, objąć, poczuć całą sobą i zabrać w dalszą drogę i już nigdy nie wypuścić z rąk.
– Mnie nie można zabrać ani objąć, ani zatrzymać dla siebie – odparło Szczęście. – Ja jestem tu, gdzie jestem, jestem wtedy, kiedy jestem, jestem wszędzie i nigdzie, zawsze i nigdy. To tylko kwestia Chwili i tego, co Pomiędzy.
– Czyli moje poszukiwanie Ciebie, te wszystkie starania, by Cię odnaleźć, były bezcelowe? – zapytała Ona łamiącym się głosem, a jej wyciągnięte ku Szczęściu ramiona nagle opadły, jakby ktoś położył na jej barkach wielki ciężar. – A więc wszystko na Nic… – dodała Ona już ledwie słyszalnym szeptem, a jej postać pozbawiona Nadziei zaczęła się zapadać w sobie, kurczyć jak więdnące jabłko.
– Nic nie ma tu do rzeczy, a co do Twoich poszukiwań to, no cóż, szukałaś mnie oczami, szukałaś na zewnątrz, a powinnaś szukać w sobie, szukać swoim sercem. Ale to masz przepełnione Lękiem, więc nie ma w nim miejsca dla mnie… – odparło Szczęście i odwróciło się, by odejść.
– Zaczekaj! – krzyknęła Ona poruszona do głębi słowami Szczęścia. – Proszę, nie odchodź, zostań jeszcze Chwilę, bym mogła zrozumieć…, nie wiem, boję się, że…, proszę, powiedz, co mam zrobić?
– Pokochaj – rzekło Szczęście i znikło.
– Kochaj, kochaj, kochaj – dodało za nim Echo i umilkło. A po nim nastała głęboka Cisza.
Ona stała tak wśród tej Ciszy jeszcze długi czas, stała tak na środku drogi, nie wiedząc, dokąd teraz iść i za czym. Jej serce wciąż wypełniał Lęk. – Widzisz, Szczęście sobie poszło, ale ja nigdy cię nie opuszczę – sączył się Lęk w każdą przestrzeń jej ciała, mościł się wygodnie, chcąc wypełnić ją całą. Aż do bólu.
– Nie, nie chcę cię – powiedziała wreszcie drżącym głosem Ona, przerywając Ciszę. – Nie chcę cię Lęku, odejdź – dodała już pewniej, gdyż słysząc swoje słowa, poczuła ich moc. Rozejrzała się, ale potem przymknęła oczy i usłyszała w sercu ostatnie słowa Szczęścia: „pokochaj”.
– Kochaj – powtórzyła Ona na głos niczym Echo. I zrozumiała, że by znaleźć Szczęście, musi stawić czoła swojemu Lękowi. Ona położyła rękę na Sercu: puk-puk, puk-puk – pukało Serce, jakby chciało powiedzieć: otwórz, tu jestem.
– Zaopiekuję się Tobą, moje Serce – szepnęła z uśmiechem Ona, czując swoje Serce, i wyruszyła śladami Miłości.
Kochać siebie?