Nocą różne myśli mnie nachodzą, wędrują tak sobie od przeszłości ku czasom przyszłym i z powrotem, nie zatrzymując mej uwagi na dłużej. Ot, po prostu myśli rozproszone.
***
Zaklęta w drzewo spoglądam w górę, wznoszę ramiona, nad pniem swojego ciała rozpościeram gałęziste palce, by móc sięgnąć nimi Nieba, tkwiąc korzeniami w Ziemi.
***
W kokonie ciszy i wśród nagich drzew trwam wieczną chwilą. Dookoła chaos, świat traci sens, zbrodnia też. Nikt nie zadaje pytań.
***
Do widzenia – mówią ludzie po pogrzebie, wychodząc z cmentarza do domu. Ilu z nich wkrótce na cmentarz wróci? Bóg jeden wie i nie mówi nikomu.
***
A gdyby tak drzewa zaczęły chodzić? Dokąd by się udały? Czy tęskniłyby za ziemią, z której wyrwałyby się w świat? Czy zapuściłyby korzenie gdzie indziej?
***
A gdy odsłonisz ciemne zasłony i zobaczysz światło, pomyśl: „Jestem wdzięczny za oczy, które widzą, za serce, które czuje, za duszę, która lgnie do piękna. I nawet, jeśli świat zwariował, ja jestem tu i teraz, by sycić się każdą chwilą„.