A może pójdziemy na spacer? – zapytał on. – Tak – odpowiedziała ona. On się uśmiechnął, ona pogładziła go po policzku. A potem zamknęli za sobą drzwi i wyszli.

Droga prowadziła w kierunku lasu. Znali ją dobrze, tak jak siebie, już tyle lat przecież nią razem chodzili. A jednak za każdym razem zachwycali się nią na nowo. Tak jak sobą. Ależ te brzozy urosły – pomyślał on. Jakże zarośnięta jest tamta ścieżka – pomyślała ona. Spojrzeli na siebie. Tyle razem przeszliśmy, tyle ścieżek mamy na twarzy – pomyśleli oboje. On się uśmiechnął, a ona pogładziła go po policzku.

Gdy doszli do lasu, słońce chyliło się ku zachodowi, rozściełając dookoła złotą poświatę. Tonęły w niej drzewa, woda śródleśnego stawu i kołyszące się na lekkim wietrze szuwary. – Jakże złocisty mamy dziś wieczór – powiedział on. – Tak… – odpowiedziała ona, zawieszając głos. I po chwili dodała: – To nasza złota godzina. Nasza chwila.

Po chwili ona i on, trzymając się za ręce, weszli do lasu. Och, jesteście! Witamy! – zdawał się mówić dąb rozłożystymi gałęziami. Czujcie się jak w domu – wyszeptała wiotka brzoza, a wtórowały jej sosny.

I tylko stare, poranione drzewo stojące samotnie na brzegu stawu milczało.


Wędruję, piszę i fotografuję, by oswajać przemijanie i inspirować do wędrówek, gdyż każdy czas jest dobry, aby ruszyć w świat. “Opowieści Wędrowne” to blog o tym, co możesz znaleźć, będąc w drodze.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments