Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem – powiedział Kohelet. I pięknie tę myśl rozwinął w swojej Księdze (Koh 3, 1-17). Nic do niej dodać i nic ująć z niej nie potrafię. A jednak…
A jednak gdy nadchodzi pora jesienna – a ta każdego roku to mój czas ulubiony, który zawsze zbyt szybko przemija i którego wciąż czuję niedosyt – skłaniam się szczególnie ku poezji.
I szkoda, że życie jest czasem tak dalekie od niej. A może człowiek nie ma odwagi, by bliższe jej było?
Poniżej zamieszczam dwa wiersze: „Wieczorne pisanie” i „Przygotowanie”, oba z mojego tomiku pt. „Przemiany„.
wieczorne pisanie osnowy drzew wątek wiatru omiata by cichcem upleść tkaninę wieczoru i zmierzchu zapach zatrzymać i babiego lata wpleść miękkość i srebro i złoto ganek otulony płonących liści oddechem w azyl przyjął myśli rozproszone te słowami się staną a za pióro posłużą - ptasie pióra zbyteczne by latać [Bogumiła Kempińska-Miroslawska, "Przemiany"]
I drugi wiersz:
przygotowanie późno już w parku pod ławkami cumują łodzie liści w nich wiatr przemierza klepsydry alei ziarna piasku przesiewa znudzony jeszcze nie tak dawno dziewczętom rozplatał warkocze tańczył z kokardami ze słońcem pod strzechą kapelusza bawił się w chowanego późno już drzewa niczym miotły zgarniają z nieba wyblakły błękit i kołysane krzykiem gęsi dzikich ścielą sobie poduszki z chmur zmęczone idą spać by śnić o czasie kiedy znów utoną w kipieli zieleni [Bogumiła Kempińska-Miroslawska, "Przemiany"]
Lubię ten czas jesieni…