Mogłabym narzekać, że nie lubię poniedziałków, bo… i tutaj wymienić całą listę mniej lub bardziej rozsądnych powodów.
A jednak w ramach wprowadzania zmian w swoim życiu (no, niestety, wciąż z niewielkimi sukcesami), będę poniedziałki zaczynać inaczej. Poetycko. Dziś „Kawa” i „Filiżanka”. I nie tylko…
Lubię pisać wiersze o rzeczach prostych i codziennych. Patrzeć na ich niezwykłość właśnie w tej swojej zwyczajnej egzystencji. Codziennie przecież korzystamy z naczyń do picia, codziennie pijemy nasz ulubiony napój: jedni herbatę, inni kawę. I zwykle przechodzimy nad tym do porządku – ot, taki miły rytuał.
Dlatego dziś, przy dość smętnym, jeśli chodzi o pogodę, listopadowym poniedziałku, proponuję Wam poczuć smak kawy i kruchość porcelanowej filiżanki poprzez poezję.
Zacznijmy od „Filiżanki”
Filiżanka Ciało me w biel porcelany zaklęte otwiera całą swą kruchą duszę, oczekując gorącego wypełnienia napojem, po którym świat poruszysz tak lekko - jakby od niechcenia. Sięgnij więc po zmysłów swoich nasycenie, a twoja dłoń niech do uszka się skłania, bo to ja – filiżanka twoja - pełna oczekiwania, na smak wilgotnych ust twoich, na brzegu tańczących - jak na pokuszenie. [Bogumiła Kempińska-Mirosławska, "Życie niedokończone"]
A teraz czas na „Kawę”
Kawa W gorącej Afryce smak owocu dojrzewa, by soku czernią wypełnić biel porcelany, co w swe dłonie obejmiesz - taki pokonany trudem dnia codziennego. Więc kroplami kilkoma pobudzisz swe ciało i ku mnie wyruszysz, myślą rześką i śmiałą, i serce otworzysz, i obudzisz duszę - nim ja ku tobie wyruszę. [Bogumiła Kempińska-Mirosławska, "Życie niedokończone"]
Ileż to poezji jest w zwykłych rzeczach!